wtorek, 3 lipca 2012
wycieczka botaniczna Karkonosze wschodnie
Wyspane górskim powietrzem, w niepowtarzalnych okolicznościach karkonoskiego poranka, po pysznej jajecznicy z kuchni Domu Śląskiego i kawach... deszcz nam nie był w stanie popsuć nastroju. Na szlakach było jeszcze pusto, wiatr sobie delikatnie hulał i tak się mocno chciało, żeby chwila zatrzymała się na długo a my w niej. To by było całkiem możliwe, gdyby nie to, że czekała nas sobotnia szkoła botaniczna w terenie z przewodnikami sudeckimi i specjalistką od roślin z Karkonoskiego Parku Narodowego. Z daleka wyglądaliśmy jak grupka szaleńców, która coś zgubiła w trawie :) Trasa bardzo lekka, po wczorajszym wejściu Kotłem Łomniczki to był przyjemny spacer. Droga głodomorów, bo od schroniska do schroniska i w każdym przerwa na drugie, trzecie i kolejne śniadanie :) Razem z nami śniadał v Luční boudě Gnidosz sudecki z rodziny zarazowatych, endemit obecny wyłącznie w Karkonoszach. Rodzina pasożyt pobierająca za pomocą ssawek z korzeni roślin żywicielskich wodę wraz z solami mineralnymi. Taki niedobrzuszek i cholera jeden a mimo to objęty ścisłą ochrona gatunkową w Polsce :) a to dlatego, że Gnidosz sudecki jest reliktowym elementem cyrkumpolarnoarktycznym występującym w piętrze subalpejskim Karkonoszy. Lubi młaki i wysięki na wschodniej wierzchowinie Karkonoszy, lubi zarówno polskie jak i czeskie ziołorośla, torfowiska, silnie uwodnione i otwarte siedliska oligotermiczne. Na Białej Łące nad Białą Łabą dobrze mu jest i występuje licznie. Jaremka też polubiła to miejsce, woda pyszna, pachnie tu tradycją pasterską, mieszkańcy mili a piwo pyszne. Luční bouda to najstarsza górska chata karkonoskich grzbietów, od 1625 roku była schronieniem dla wędrowców, potem powstało tu osiedle pasterskie, którego mieszkańcy wytwarzali lokalną specjalność, czyli górski ser ziołowy, potem było schronisko a w czas wojny mieszkali tu komandosi z Wermachtu, którzy na stokach Śnieżki szkolili się do ataku na Norwegię. Obecność ważnej osoby z KPNu umożliwiła nam schodzenie ze szlaków, regulaminowo zabronione. Miękkie torfowiska, zwłaszcza wysokie, to jak wodne łóżka i niesamowita przyjemność zapadania się i Tojad sudecki widziany z bliska. Jak się ma szczęście wędrować szkoleniowo to i do mordownika można podejść, truciciela. Tojad zawiera akonitynę o działaniu przeciwbólowym, więc nie jest taki zły do szpiku łodygi :) Chociaż to roślina bardzo silnie trująca! Jedna z najsilniej trujących roślin krajowych. Trująca jest cała roślina, a najbardziej korzenie i nasiona, za śmiertelną dawkę uważa się już 2-5 mg tej substancji (przy doustnym spożyciu). Bydło i owce instynktownie nie jedzą jej. Akonityna początkowo działa pobudzająco, a potem paraliżująco na nerwy czuciowe i ruchowe o może spowodować śmierć wskutek paraliżu mięśni oddechowych i zatrzymania pracy serca. Może wnikać również przez skórę. Sparaliżowane tym doniesieniem o Tojadzie odradzamy eksperymenty przeciwbólowe! To ja dalej, szczeknęła Jaremka i pobiegła do strzechy Akademickiej, potem do Samotni, wykąpała się w Małym Stawie i tyle ją w Karkonoszach w sobotę widzieli. Przyjemnie było słuchać o karkonoskich roślinach, towarzystwo przewodnickie miłe, głaszczące Jaremkę... do zobaczenia na szlakach :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ale super wycieczka! a samotnia piękne miejsce ;)
OdpowiedzUsuń