W lesie zza krzaka
wyskoczy albo sarna, albo rowerzysta lub grzybiarz a i Di psia koleżanka
czasem. Czasem wyskoczy ktoś tak miły właśnie i zabierze na opieńkobranie. To
się nam dziś poszczęściło, jedna jagodzinowa górka i tyle tyle pysznych Opieniek.
Dobrze, że zabrałyśmy dyżurny scyzoryk i siatkę z gąską z Karpnik. Zbieranie a
raczej wycinka Opieniek uczy cierpliwości, nie tylko ścinających ale przede
wszystkim towarzyszących. Jaremka i Di zupełnie grzybami nie były zainteresowane.
Mało tego aż piszczały, że co to za stajanie, kucanie, co oni tam robią? Iść
trzeba iść. Świetnie się dogadały i poszły w las, szukać swoich skarbów.
Co
znalazły i zjadły, to było czuć, oj było:)
To już może i nudne a i jednocześnie
wielce przyjemne, że słonko poszło z nami i grzało na modę letnią. Ciepło i
sucho aż trudno uwierzyć, że w Karkonoszach już powitano pierwszy jesienny
śnieg. Wiatr tym śniegiem pachnie, wieje, że zima już się zapowiedziała i na
pewno będzie. Dęby mówią, że będzie długa i ostra, dlatego obficie owocują,
żeby dziki miały co jeść.
Di zaprowadziła
Jaremkę w pola nad Łomnicą, widoki przepiękne i olbrzymie bogactwo latających
patyków. Długie nogi Di to naturalna
przewaga, MajLo nadrabiała zapałem.
Nic sobie nie robiła, że pozostaje w tyle.
Jaremka ma nową psią kompanijkę,
lasy nad Łomnicą już nie są takie zgubne, znamy pewne skróty.
Dobrze się trzeba
rozglądać, bo kto wie jaka niespodzianka wyskoczy zza krzaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję