Grzybobranie w
Rudawach Jeremickich. Udane bardzo. Głównie dlatego udane, że w lesie dopadła
nas nadzwyczajna jakaś wesołość i radość z bycia tu i teraz. Jesienne słońce
zmieniło wysokie drzewa w jeszcze większe, wielki las w las ogromny.
Brakowało
jedynie krasnoludków, leśnych stworów i bajarza na pniu. Grzybów za to było
dość. Dość na tyle, że od schylania się wszyscy zgłodnieli a najbardziej
Jaremka. Dla grzybiarzy ledwo bułki a dla Eli miska mięsa. Elżbieta lubi pływać
i mięso. Zwłaszcza w lesie Jeremickim smakuje nadzwyczajnie. Trochę zostawiła
dla koszatków, opałków, stwórków i leśnych dziwactw. Luzula pilosa z tego stołu
nie zje, nie zje, bo jest byliną z rodziny sitowatych.
Kosmatka owłosiona,
zimozielona, gęstokępkowa, świetnie przygotowana na zim, ubrała liście w
wełniste owłosienie. Zakwita wczesną wiosną ale mało kto zwraca uwagę na jej
niepozorne kwiaty. W maju trzeba będzie odwiedzić Luzulę Rudawiankę. Bardzo
pospolita i mało atrakcyjna a stała się nazwą zespołu kwaśnej buczyny niżowej ,
czyli Luzulo pilosae-Fagetum. Rozsiewa
się dzięki mrówkom, w zamian za przysługę oferuje im bogaty w białko elajosom.
Uszlachetnione odmiany są ozdobą ogródków, nie mają wymagań, kwaśna gleba to
wszystko czego pragną. Rodzi się plan
zadomowienia Kosmatki Rudawki owłosionej w Jaremczynie. Rodzi się niejeden
plan.
Królową niedzielnego grzybobrania została Maria, czyli, że nazbierała
najwięcej grzybów, mimo, że zwykle nie widzi ich wcale : )
Przeszukanie lasu po
obu stronach szlaku wiodącego z Janowic Wielkich na Bolczów zapełniło obie
kobiałki. Na zamek nie dotarliśmy, grzyby nas wciągnęły. Na niedzielnym stole pojawiła się zupa
grzybowa, reszta zbiorów trafiła do suszarki i słoików.
Na zimę. Będą jak znalazł :
) Nowa wersja bloggera wciąż irytuje, to już trzecia próba a efekt, jest jak widać ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję