środa, 30 listopada 2011
Antymalarz jesienny i lubiechowska banda
Dziś wielkie święto w Kromnowie. W związku z tym każdy zabobrzański Cardigan odbył poranny spacer świąteczny do lasu. Szczęściarze odnaleźli zgubioną wczoraj po ciemku smycz. Całą noc przeleżała w lesie i czekała. Nigdzie nie poszła, była tam, gdzie ją wczoraj zostawiło nasze roztargnienie zbieraczy szyszek. Jak bez smyczy wrócić do domu? Wystarczy poprosić o pomoc w lecznicy Ostoja! Dziękujemy, już tam wiedzą za co :) Pierwszy deszczowy dzień od kilku tygodni wcale nas nie zmartwił. Kolory się trochę pozmywały ale za to rośliny odetchnęły z ulgą i sarny, bo ozimina zacznie rosnąć i brzuszki głodne przed zimą nakarmi. U nas też było święto. Do domu wpadła banda Lubiechowa, Bogo, Baśka i Magda. Zulus aż się posikał ze szczęścia. Zwłaszcza, że zapakowany w przenośny domek wybrał się ze sforą na badania. 5,2 kg kociego szczęścia pokazało nam swój pęcherz, w telewizorku wyglądał doskonale. Baśka, Bogutek i Jaremka cierpliwie czekali w samochodzie i nikt nikogo nie zjadł. W nagrodę był spacer, dla Basi nornice a dla wszystkich ćwiczenie chodzenia w zaprzęgu. Miśka z Baśką wyraźnie chcą się zaprzyjaźnić, tylko jeszcze nie teraz, może następnym razem. A, że mgła i wilgoć to i zdjęcia zamokły :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ho ho ho zaprzęg w sam raz dla Mikołaja :)
OdpowiedzUsuńćwiczymy jakby renifery padły ;)
OdpowiedzUsuń