wtorek, 28 kwietnia 2015

Karpacz-Lucyna-Karpacz




Zimy kto szuka, ten znajdzie ją na wysokości, odpowiedniej. To nie było dawno, bardzo dawno temu, 
w kwietniu 2015 roku, w połowie miesiąca, za wiosny. Babski wypad w Karkonosze, 100 % kobiecości :)  Basia, Gabusia, Misia i smyczowe. Słońce, które na pewno też jest kobietą, poszła z nami. 
Ciepło było aż nadto, prażynki, sauna, letnie zmęczenie ciepłem. Dookoła śnieg, można się chłodzić nim do syta, po pas, tyle go aż tyle. Trasa dobrze znana od jednego punktu do drugiego i dalej. 
Karpacz, dawny tor saneczkowy, Strzecha Akademicka, wigwam, Lucynka i najpyszniejsze karkonoskie piwo wysokogórskie PAROHÁČ, zaskakująco bezwietrznie. Taras skąpany w jej promieniach i widok na jej wysokość Śnieżkę. Dzień babski ma być i już :) 
Tak dla żartu, bo tak wyszło. Plan przyszłościowy, hodowlany trzeba było wynieść wysoko i zmierzyć, czy wart realizacji. 
Wartość pokazała, że jak jej przyjdzie chęć to da popalić. Kłótnica, sekutnica, zadziorna, DZIAMGOLA! Plan się wyjawi w swoim czasie… Jaremka nie ma z tym nic wspólnego, kto mądry to wie :) 
Wracało się wesoło, wiatr sobie przypomniał, że tu jest jego miejsce, tu na Równi pod Śnieżką, mili turyści i piękne widoki, szczęście mieć to wszystko na wyciągnięcie ręki. Tej zimy zimy nie było za dużo, tym bardziej cieszy zimowa aura w kwietniu. Towarzystwo sprawdzone, pogoda wymarzona, widoki jak widać… W maju powtórka ? W większym gronie dosłownie i dosłownie? 
Pozdrawiamy Gosię i Korę, dziękujemy za list. U nas wszystko dobrze, wiadomo, dzieci szczęścia tak mają, że choć wieje w oczy wiatr to i tak jest pięknie. Zwłaszcza powyżej kilometra nad poziomem morza.