czwartek, 18 czerwca 2015

la la la las




Wciągnij raz głęboko powietrze i powiedz: nic To! 
Bo oto las, jemu zmartwienia są obce, jest sobie z własnej siły, obojętny w całokształcie.
Gościnny każdemu, dobremu, złemu. 
Rosnący dom. Niezinwentaryzowana niestałość, życie, życie, życie i śmierć.  
„Idzie na Ciebie Makbecie zielony las” takie imię niech noszą smutki i zmartwki. 
Zostaną na progu zielonym z korzenia pod liściem na pajęczynie na mchu w strumieniu pod kamieniem w norze w dziupli na gałęzi wszędzie, gdzie wzrok powędruje.
W las wchodź śmiało i cało, pełną piersią. 
On Ci wymyśli dobre, odpocznie Cię i uśmiechnie, nasyci, wszystko da, nic zabierze.

Tylko mu zaufaj, bo to nie człowiek zmiennomyślny :)




środa, 10 czerwca 2015

SIRUWIA, czyli ogród japoński u stóp Karkonoszy




Karkonia albo Japonosze, ogród niezwykłych barw, niespodziewany u stóp Śnieżki. SIRUWIA, 
1,5 hektara zachwytu, 600 różaneczników, mnóstwo iglaków, bylin, kwiatów, ptaków, siedem stawów, strumienie i dwa wodospady. 
Zgodnie z japońską zasadą jeden wodospad męski, 6 metrowy, spadający piękną kaskadą i wodospad żeński czule opływający kamienie. Stylizowana architektura, brama TORI i wiele miejsc na cichą kontemplację piękna. 
Gościnność tego miejsca jest wyjątkowa, grzeczne psy są tu mile widziane, niech się wstydzą niektóre parki miejskie ;) Jaremka trochę była onieśmielona, grzeczna, grzeczna, czy potrafi taka być? W Japonii a i owszem, nawet wsparła ogrodników i wykosiła kilka traw, które zapewne rodowód miały karkonoski. 
Ogród japoński uwzględnił w swoim roślinnym menu również gatunki europejskie, grążel żółtą, kosaćce, brzozy, buki, świerki, języczniki, sosny, irgę, barwinek, modrzewie…. wyliczać można długo. Brakowało jedynie samuraja i gejszy ;) 
Japoński ogród w Przesiece, do którego wiedzie stromy, wąski i kręty asfalt graniczy z karkonoskim reglem dolnym. Wyniosłe świerki stanowią doskonałe tło dla płonących kolorami mieszkańców SIRUWII. 
Takie atrakcje zapewniają nam dziadkowie, babcia Maria dokładnie studiowała rośliny, dziadek Andrzej skupił się na konstrukcjach drewnianych. 
Może i w Jaremczynie powstanie mikro Nippon… Jednak nie ma nic piękniejszego niż górski las… potoczek, jagodziny i ślad dzikiego życia. SIRUWIA to miejsce, które trzeba zobaczyć, 
jeśli się lubi oglądać kunszt natury w połączeniu z człowieczym pomysłem na ułożenie tego kunsztu w architektoniczną całość i otwierające się kompozycje, harmonijne i nieprzytłaczające. W obliczu natury człowiek jest jednak w powijakach.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Ostatnia lubiechowska majówka 2015. Nieurojona, potwierdzona radość.



Maj nam zleciał błyskawicznie, mgnieniem oka skupionego na Jaremczynie, Horbosiach i innych sprawach, o których mądrzejsi mówią, żeby nie myśleć. 
Na samym końcu maja ogon Witolda wymagał wymycia, Gabra została przejrzana od środka a wieś kaczawska raczyła słońcem i smakołykami. Stajnia pełna jaskółczego szczebiotu, 
coś tam się wykluło pięknego ale jeszcze nie widać, pliszki, pleszki, rozśpiewane ptasie życie z mozołem karmienia, wiosna dojrzewa. Lato przyniesie piękną niespodziankę, nowe życia, wyczekane. Obecnie grubnięcie i senność, wyciszenie niezwykłe dla szalonej istotki. 
Nosi w sobie tajemnicę. Maj 2015 roku z wielu powodów będzie niezapomniany, począwszy od Quilka i jego sukcesów, przez toster, debiuty pielęgnacyjne aż po bijące na USG serduszka w 3 centymetrowych, zupełnie nowych, pierwszych Często Zmorkach. 
Po wyjątkowym maju, czas na jeszcze bardziej ekscytujący czerwiec, który zaczął się od Przykrzaków, pastw i Kochlika. Co to będzie, czasu nie ma, zawsze jest, nigdy jest, tu i teraz idealnie wręcz. Jaremka wysiadywała cebulę, obok fasola wysiana, plonów się spodziewamy na wielu frontach. Zalesie.