czwartek, 2 czerwca 2016

Moszna? Moszna !



Pewien bardzo radosny cel wyjazdowy , o którym jeszcze kiedyś na pewno powstanie jakiś post, rzucił nas do Mosznej. 
Od rana się nam wiodło i wtorek obfitował w bardzo dobre wyniki. W składzie iście rasowo brytyjskim zażyliśmy dwugodzinnych wakacji w zamkowej okolicy. 
Quilan, Pliszka i MajLo, trójka wyszukana i zwracająca na siebie uwagę, zwłaszcza on, pies-koń ;) Zamek w Mosznej aż taki stary stareńki nie jest, wybudowano go w czasach, kiedy Konstantynopol był największym miastem na świecie, szlachta polska zaangażowana była w walkę z kozakami tatarskimi i Chmielnickim, a może to już były czasu potopu szwedzkiego ? 
Obecny kształt to okres późniejszy, XIX i XX wieczny, kiedy stał się rezydencją śląskiego rodu Tiele – Winclerów. W kwestii słynnych gości mieliśmy godnego poprzednika, bowiem sam cesarz Wilhelm II odwiedził zamek, by wziąć udział w polowaniu.  
 Z dawnych czasów świetności zachował się zamek oraz park, w parku królują rododendrony. Atmosfera tego miejsca jest kojąca, dlatego zapewne kiedyś , w zasadzie jeszcze całkiem niedawno, leczono tu nerwice. 
Udało nam się ledwie musnąć ścieżki parkowe, do obejścia jest tu dwieście hektarów, zapewne warto, bo można dotknąć dębu, co ma trzysta lat. 
Podobno to miejsce ma jakiś związek z Templariuszami, coś tam pod ziemią jest ukryte, korytarz jakiś, co wiedzie do zamku w Chrzelicach. Nie znaleźliśmy drzwiczek do podziemi, znaleźliśmy grzyb i piękne chwile. Potem ruszyliśmy po prawdziwy SKARB!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję