czwartek, 11 września 2014

Bór nam w Rakowie darzył




Raków, nie ten koło Poznania, ten koło Chocianowa. Miłość od pierwszego wejrzenia, chociaż płasko i piaskowo. 
Las, las, las po horyzont i dalej, gmina Chocianów to 52 % użytków leśnych, jest gdzie zbierać grzyby. Las sosnowy, brzezinki, paprociska, jagodziny, kruszynki… 
Purchawka jeżowata i Mleczaje rydze, czyli Lycoperdon echinatum i Lactarius deliciosus, doprawdy deliciosus :) Pierwszy znaleziony rydz, Czesława pokazała i się poznajdowały licznie. Mniam. Poszukiwania należy rozpoczynać pod sosnami, w trawie, na smyczowej górce Kanie i Rydze występują obok siebie… 
Wracając do Rakowa, to poranki przy dziczej zagrodzie należą do najbardziej poetyckich. Coś tam takiego jest, że nic tylko stać i podziwiać, mgła wstaje malowniczo, obok bagienko jest przecież. Warto zabrać tam ze sobą Czesławę, bo to gwarancja pobudki przed 6. Jak przyjechałyśmy, to innych było kapkę, powoli zjeżdżali się, ludzie i psy. 
Uczestnicy i widzowie Międzynarodowego Konkursu Tropowców. Psów było 23 plus co najmniej 5 obserwatorów, ludzi niezliczona ilość, wszyscy uśmiechnięci. 
Ile to się człowiek dowiedział o niemieckim myślistwie, broni i innych rzeczach… ;) Między odłożeniem a ścieżką towarzystwa dotrzymywał nam Jędrzej. Z mniejszych mieszkańców lasu chwilę nas zabawiał 
pająk Krzyżak ogrodowy, taki sam jak na Kaszubach, tak samo upleciona pajęczyna i podobnie niezadowolony, że ktoś się przygląda, dotyka…Gabra ruszyła na swój 13 tropowy szlak, nos czytał, minimum 600 m, na końcu dzik. Znaleziony. Wysoko w czubkach sosen buszował Dzięcioł duży, przyleciał na obiad. 
Zrywał zieloną szyszkę, zanosił ją do kuźni i wyjadał nasionka. Nie zawsze stukanie dzięcioła oznacza poszukiwanie smakołyków pod korą. To była piękna lekcja. Szkoda, że sosny w Rakowie są aż tak strzeliste. Na koniec było wręczanie dyplomów, gratulacje, zdjęcia grupowe, reżyserów kilku…. Dzień w Rakowie tradycyjnie należy do miłych, zupa gulaszowa smakowała, to wszystko dzięki Magdzie i Gabrze. Poza tym każdy tam był LoveLas. Na kolację były kanie z Rakowa.

1 komentarz:

  1. Piękne miejsce, ładny przestronny las nie porośnięty jakimś chaszczami i w dodatku pojawił się w Twoim poście dzięcioł :)

    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję