wtorek, 10 kwietnia 2012

Janowice Wielkie-Sokoliki - na szagę

Niewiele jest przyjemniejszych chwil w życiu szwędacza od zaproszenia do wspólnej wyprawy z celem bez trasy. To znaczy trasa była, miał start w Janowicach Wielkich i metę w Janowicach Wielkich z krótką przerwą na Sokolikach, przewodnikiem z pomysłem na skróty była Tereska wspierana przez Krystiana autora ostatniego podejścia, tylną drogą od dziś drogą Krystiana. Chodzenie poza szlakami ma kilka zalet. Trafia się w miejsca dotąd nieznane, spotyka się skałki zwykle omijane i uczy się orientacji w terenie. W Rudawach w zasadzie wycięto już połowę drzew, dlatego tym łatwiej szukać w nich własnej drogi do celu. Jaremka dzielnie pokonywała stromizny, nawet tą, która wydawała się nie do zdobycia. Za to smak zdobycia Sokolików od tyłu pozostanie słodki na długo. Na platformę nie udało się wejść, schody są zbyt kręte dla Jaremki. Próbowała, starała się ale tym razem strach był zbyt wielki. No i wracać trzeba było bo wszystkie znaki na niebie wskazywały, że dzień powoli wita się z nocą i pachniało zmierzchem. Szagowanie po ciemku dzisiaj nie wchodziło w grę. Tereska sprawdziła, że rudawskie mrówki jeszcze śpią. Czy się nam podobało ? Ogromnie i znów poczułyśmy miętę do Rudaw Jeremickich. Schodząc trafiliśmy na podstępne poletko jeżyn łapiących za krótkie łapki, było ciężko ale Miniutka jest z tych dzielnych najdzielniejsza. Podróż powrotna przez Trzcińsko odkryła piękne panoramy na górskie grzbiety. I jeszcze jedno cenne odkrycie: w Trzcińsku mieszka sporo małych kąśliwych piesków, które nie chcą się zaprzyjaźnić. I co tu można robić po pracy? Spakować się i ruszyć na szagę w towarzystwie, które za punkt honoru stawia sobie znalezienia najkrótszego skrótu. Takiego właśnie towarzystwa jak Tereska i Krystian. Jaremka pokochała, chyba albo na pewno z wzajemnością, bo nic tak nie łączy jak wspólna pasja i odrobina adrenaliny :) To i może będzie więcej takich wspólnych, spontanicznych spacerów przed siebie. Bo nic tak nie cieszy Jaremki jak turlanie się z pieca na łeb w liściach w Rudawach Jaremickich :) Dziękujemy !

A kto nie był niech żałuje i niech już nigdy się nie miga :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję