czwartek, 16 października 2014

Październikowe lato na górnośląskiej plaży. Kto da wiarę ?




Różne są odcienie radości a z niektórymi to sama radość. W obozie wilczarzowym atmosfera piknikowa, mimo, że to sama konkurencja i nawet gniazdobójcza walka w programie ringu. 
Jaremka z Gabrą musiały się zaklatkować, bo w pobliżu grasowała horda wściekłych wojowników Ciu ŁaŁa, która sama sobie zagrażała najbardziej. 
Wszyscy się pięknie zaprezentowali, Marysia się naganiała ze sto okrążeń, tego dnia powinna dostać tytuł Najlepszego Cyrkla Wystawy. 
Aaaaaa poteeem, pooootem było lato, w połowie października, krótki rękaw, na boso a nawet i w wodzie. Jezioro Czechowice, zwane Bagrami, to zalane wyrobisko. Woda czysta, wędkarze, wpław pływający i stada zachwyconych plażą psów. 
MajLo najchętniej by z wody nie wychodziła, poza jednym jedynym wyjątkiem, kiedy z wody uciekała. Ten wyjątek to Mesasunia, pies amfibia, kiedy ona się woduje, to lepiej się zdystansować. Czy krótkonożni szybciej mają ubaw po pachy? Nasz chrześniaczek i wychowanek Quilan, ach jaki z niego piękny szczeniak tfu tfu, wodę traktuje zimno, jeszcze. Gabra została wrzucona na głęboką wodę i pływała stacjonarnie, Jaremka ratowała piłeczkę, która uparcie wpadała do akwenu. 
Naniulek pilnował Marysi, makaronu i piasku na posłaniu. Wszyscy pozawierali nowe znajomości. Były pływające jamniki, wyżły, seter, buldog, basset, spaniele, prawdziwe zapsienie. Radość, gonitwy, zabawa, ciekawość, większość miała pokojowe zamiary. 
Nikt nam nie uwierzy ale basset i buldog angielski potrafią biegać !To nie była zbiorowa halucynacja. Przyjazną atmosferę próbowały zepsuć panie staffikowe, Majlo oberwała za nic, potem dostało się bassecince… oczywiście według czerwonych warzyw to nic się przecież nie stało. 
Do „przepraszam” zabrakło pewnie krwi. Plaża pustoszała, zaczynały się konkurencje finałowe… jakby nie było, to jednak przyjechaliśmy na Wystawę Psów Rasowych Oddziału Zabrze, Pąpiru wysuszyła stopy. 
Messiaenia rękami i portfelem Marysi zakupiła piękną obrożę, Gabra też niby weszła w posiadanie nowej smyczy ale ptaszki ćwierkają, że smycz niewygodna i poszła w inne ręce. Jak dobrze jest tworzyć stado, w którym każdy i nikt nie jest najważniejszy. Podróżowanie z 3 wilczarzykami: Mesajanką, Nandulem i Quilanem oraz Gabrą malusią i Jaremką, wszyscy w jednym tyle auta… to wspaniała przygoda, nigdy nie wiadomo, w którą część ciała wilczarz wciśnie swoje trzy ciężkie grosze. Frajda. Pozdrawiamy Iskierki i Jasminki.

2 komentarze:


  1. Ostatnio bardzo aktywnie spędzasz swój wolny czas, pogoda była świetna, szkoda, że się popsuła...

    Pozdrowionka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a Ty co porabiasz ? Kiedy ruszasz w Sudety Zachodnie? U nas się właśnie rozpadało. Pozdrawiamy. Całusy

      Usuń

Dziękuję