środa, 29 października 2014

TRZmielina, TRZnadel, TRZeba popływać, póki zima nie TRZyma



To prawda, że noce są zimne, że rano szron i szyby skrobać trzeba, faktem jest, że zima idzie mroźna. 
Sarny żerują nawet w południe, zwykle o tej porze ani widu ani słychu, tej jesieni natura każe im gromadzić tłuszcz, siłę i energię. 
Byle nie z Trzmieliny pospolitej, która nie jest trująca ale dla ptaków. Owocuje pięknie, dekoracyjnie i awangardowo, niepospolicie, chociaż to taka pospoliciucha. Różowo-pomarańczowe niedobre owoce – osłabienie, biegunka, wymioty, dreszcze, arytmia, paraliż, śmierć. Lepiej nie próbować. 
MajLo korzystała ze słońca, chociaż temperatura nie sprzyjała bikini… nieistotny szczegół. Patyk rzucony do strumyka to rzucona rękawica. Z tarczą Jaremka z tarczą i aportem w zębach, no chyba, że aport zatonął, bo był spróchniały. To się przecież czasem zdarza, że chociaż drewno to jednak tonie. 

Wyjątki pod patronatem natury, która zasad podręcznikowych nie czytała, ma swoje. 
Na deser słoneczny Trznadel żółtobrzuch, skomponował się z Wierzbą, ptak częściowo wędrowny a częściowo osiadły. 
Taki jest piękny, elegancki, karmnik z ziarnem mu się zimą przyda. Jemu i innym zimującym ptaszynom. 

4 komentarze:


  1. Trznadel pierwszy chyba z drobnicy spotkany w terenie i uwieczniony który znalazł się we wpisie :-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. pierwszy, który wykazał się cierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. to zdjęcie Jaremki uchwyconej podczas kapieli, w ruchu, jest cudownie impresjonistyczne.
    Miała kiedyż kanarka Kubusia, który z równym oddaniem pluskał się w swoim domku kąpielowym
    Goska z Korą

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję