środa, 23 kwietnia 2014

Opowieść o Zbychu Chińskim grzywaczu Cyganie z Perłą w tle

Był raz Cygan Zbychu, co w swym setnym życiu przybrał postać niepozornie marną. 

Byle kim nigdy nie był, więc do niewielkiej swej istoty psiej, trochę łysej, trochę z grzywą dołożył dumne imię Prince. Na przekór romskiej miłości do słońca urodził się na Islandii, wszak i tam słońce świeci. 
Coś mu jednak tam nie grało, tabory wyspę omijały, więc przeskoczył Morze Norweskie i Północne, przeleciał nad Europą aż dotarł do Płoszczynki. Tu zostanę, postanowił. Jak postanowił, tak się stało. Cygańska dusza, niepokorna, wolna w nim została, jak pali ta obroża, jak dumie uwłacza purpurowy sznurek, zwłaszcza, kiedy natura nakazuje zapolować na ptaki. 
Hulaj dusza, poszedł raz Zbychu za instynktem w las. Zbiorowy niemal zawał, bo wołać można, wołać można i wołać… skały, nic z nich sobie nie robił, nie takie skały widział na Islandii, tam to dopiero olbrzymy niebezpieczne, tu ledwo kamyczki i nawet niezbyt ostre. 
Zbędny ten sznurek, przecież wrócę zawsze, pohulam, duszę przebiegnę i przewietrzę, grzywę rozczeszę wiatrem i wrócę. Tak było. Nasze książątko w gościach byle jaką ścieżką prowadzić nie uchodzi. 
Szliśmy przez Parnas, mieszkanie muz, niech ma artystyczna romska dusza godne otoczenie. I jeśli to prawda, że Cyganie lubią błyskotki to dla Zbycha Perła, Perła Zachodu i złoty trunek do powąchania. Przypadkiem wypatrzyliśmy na zdjęciu Gosię, Janka i Korę, też tam byli. Pozdrawiamy! 
Usiedzieć w miejscu było Zbychowi trudno, najlepiej, jakby go puścić, żeby w każdy kąt i kieszeń zajrzał wścib wścibski. Nagle stało się niemal jasne, czemu taką postać w swym setnym życiu obrał. 
Taki mały, kochany, wzruszający, kto by go przegonił, kto by mu nie dał o co prosi, jak odmówić tym wielkim oczom … z każdym na pewno by się najadł, gdyby nie ten sznurek.  
Mostek a za mostem patrz Książę jaki wielki las, jest Twój na ten czas, kiedy tu jesteś, cały dla Ciebie i rzeka. 
Woda, brrr, obrzydliwa, no po co ona do tej wody idzie, chyba, żeby się utopić, jak chce niech idzie, 
Zbychu nie, Zbychu sobie popatrzy jak Jaremka straciła rozum i pływa, jeszcze się z tego cieszy. Los dziwnych przyjaciół mi dał. 
Może to dobrze, jak będę tonął, jak mnie nurt porwie jak ten oto patyk, to MajLo mnie uratuje… Ty pójdziesz górą a ja lasami, Ty się zmyjesz wodą a ja ślozami, a Jaremka, co ten pień zwalony zna odśpiewała: Ja pójdę górą a Ty doliną… i tak było. Zbychu Cygan, kiedy był Romem na pewno kochał konie, wystarczy spojrzeć na Zbycha jak wpada w galop. 
Można się na niego złościć, że awanturnik i hałaśnik, że do bitki pierwszy, że słucha wybiórczo i o swoje dba aż nadto, to jednak nic i nieistotne, bo nade wszystko to kochany chłopak z tego Zbycha. Wieczorami stroi struny i śpiewa swoje rzewne pieśni. Tradej Roma ed romenza, lengre roki sziola dena , a Roma dzija bagiena, a Roma dzia arki rema.
lengre roki sziola dena , a Roma dzija bagiena, a Roma sziu kalke lena. 
Taki nam się trafił na święta gość nietuzinkowy, co niczego nie bierze na pół gwizdka i gdyby mógł, to by przez dwumetrowy płot przeskoczył i pokazał uzbrojony w wysokie tony i decybele, kto tu pan. Sen zamieniał go w słodkie, wzdychające maleństwo, zwinięte w rogalik mieszczący się na jasieczku. Był raz Cygan Zbychu, co postać Chińskiego grzywacza przyjął i spędził z nami święta :)

2 komentarze:

  1. Tak, byliśmy w drugi dzień świat na Perle Zachodu. Rozponaliśmy Was po Jaremce. Ale nie chcieliśmy Wam zakłócać rodzinnej idylli...
    Jaremko, co się dzieje z rzeką Bóbr?
    Czy celowo spuszczono wodę, czy też ten model tak już będzie miał?
    pozdr
    Gośka z Korą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. doprawdy pojęcia nie mam, czemu wodę spuścili, dna nie czyszczą, z gór już zeszło, dziwna sprawa i na dodatek widok raczej smutny

      Usuń

Dziękuję