wtorek, 6 maja 2014

Drużyna Pasi i Złomusia, plus Quilan i banda Lu w Borach Dolnośląskich. Majówka ornitologiczna.




Spacer to był fantastyczny ornitologiczny. Zanim spacer, to najpierw wieczór w Kraśniku i Przytulanki z Wilczarzykami. 
Mesajenka, Nando i Quilan, czyli przytulna, knurek i chrześniak. Syneczek najpiękniejszy i najsłodszy wielki maluch zupełnie ukradł wszystkie serca. Ciotka wredotka wspólnie z Barbasią wzięły się za wychowanie, Gabra stała się tradycyjnie ulubioną, interaktywną zabawką, Boguś jeszcze do końca nie ma zdania… 
Siedmioro naszych naszych bez grubszych awantur dotrwało do rana. Dzień świąteczny majowy przywitał nas chłodem, chłodek nam nie wróg, nie przyciśnie nas do pieca, kiedy w planie wyprawa w Bory Dolnośląskie, cel Dom Zły i jego okolica. 
11 nas było, drużyna piłkarska, nomen omen, kto był to wie… sami kibice lasu. Wiosna w Janikowie to ptasia sprawa. Nad stawami kołowały Bieliki, największe ptaki szponiaste północnej Europy, godła na niebie, ponad 2 metry rozpiętości skrzydeł, objęte ścisłą ochroną gatunkową. 
Lokalizacja Bielika to tajemnica chroniona prawem, wokół gniazd wytyczana jest strefa ochronna, ponad 30 lat starannej opieki nad gatunkiem sprawiło, że populacja powiększyła się czterokrotnie. 
Ponad połowę diety Bielika stanowią ryby, dlatego gniazduje w okolicach stawów i rzek, nie gardzi ptactwem wodnym i drobnymi ssakami, zającem, sarną. Poluje z zasiadki z czatowni. 
Taka maleńka Sieweczka rzeczna na pewno by go nie skusiła, może sobie spokojnie wyszukiwać skorupiaki, owady, chrząszcze, ochotki i drobne bezkręgowce. Sieweczka gniazduje w wykopanych dołkach, wyściełanych kamieniami, muszelkami i trawą. 
Dołki kopie pan Sieweczka, pani Sieweczka wybiera najodpowiedniejszy i mebluje według gustu. Rodzice wysiadują jaja na przemian, kiedy ich maleństwom ktoś zagraża, udają łatwą zdobycz i odciągają intruza od gniazda. 
Małe Sieweczki są zdolne od narodzin zdobywać pokarm, w powietrze wzbijają się po 3 tygodniu życia. Błotniak wielkości skowronka, poruszający się z dużą szybkością, potrafi zatrzymać się w miejscu i z miejsca ruszyć, jakby płynął. 
W locie przypomina lecącego miniaturowego pingwina ;) Były też Łabędzie nieme, jedne z najcięższych ptaków latających. Tyle ze stawów, Bieliki odleciały, poszliśmy w las i błotniste rowy. 
W tym sezonie modne czarne skarpetki, cętkowane na styl żyrafy. Meska popisała się talentem kaskaderski, nie ma dla niej ograniczeń, zachowywała się jak szczenię i wszystkich to bardzo cieszyło. 
Quilan jeszcze nie ma tyle siły, więc trzeba go było nosić, takie tam ponad 10 kilogramów, cudnych na szczęście. Pąpiru nazbierała bielikowych piór, Jaremka pilnie pilnowała, żeby nikt do nich nie skakał, bo to skarb i piękna pamiątka z lasów janikowskich. 
Tomka Marysia prowadziła nas bezbłędnie, gdyby nie ona, to zgubnie by było… tyle dróg, ścieżynek, skrótów. Był też mostek, który pochłonął Bogusia dosłownie. Był pies, nie ma psa… zapadł się, powrócił zadowolony. Taka niespodzianka.   
Pięknie jest w lasach okalających Dom Zły, gdyby jeszcze jakiś chociaż nędzny pagórek zaburzył płaski horyzont… Żuraw na skraju lasu i pola dopełnił cały dzień, przechadzał się majestatycznie i równie elegancko wzbił się do lotu. 
Nieliczny ptak lęgowy na terenie polski, mniej go niż Bielika, występuje wyspowo. Nie w smak mu osuszanie łąk i lasów. To wybitny wielkoobszarnik, żeruje nawet na obszarze przekraczającym 100 hektarów. Na koniec wrócił Pan W z pięknym zrzutem, Quilan przespał to i zabawy dorosłych wilczarzyków. Umęczony długim spacerem odpłynął na pierwszym swoim majówkowym pikniku. Tyle wrażeń, nie tylko dla chrześniaka. Maj nam się zaczął wspaniale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję