środa, 7 maja 2014

W Kraśniku życie jest zwyczajnie piękne i bez złotej wanny




Kraśnie jest w Kraśniku. Rano wstać i słońce wita, kawa wita i wielkie wyczesywanie. 
Quilan też chciał wyczesać, celował w Pąpiru, ty mnie a ja ciebie i kwita. Jaremka wpadła w oko Naniulowi, który nie zauważa pewnych istotnych różnic, np. w wielkości. Znosiła to MajLo dzielnie, bo zaloty, zabawy mimo wszystko były bardzo delikatne. 
Quilan się przyglądał, kiedyś i on poradzi ciotce wredotce, chwilowo odpuszcza, bo się ciotka szczerzy i warczy. Naiwna myśli, że to wystarczy na zawsze :) Próbować warto. Potem było wygrzewanie w stylu na jaszczurkę, cudownie grzało słonko, taka przyjemna odmiana po poprzednim dniu. 
Kiedyś kiedyś kiedyś w przyszłości, jak już wszyscy będziemy mniej młodzi, za jakieś mnóstwo lat i wiosen, z radością będziemy wspominać beztroską niedzielę w Kraśniku i pewnego Ernsta z zielonego kafla, Ernsta o wyglądzie tłustego, starawego herubina, co to w 1937 roku a nawet kilka dobrych lat wcześniej stworzył to niepowtarzalne miejsce. 
Ptaszkowie śpiewają tu całą dobę, miejsce wyróżnione prostotą i gościnnością. Złe zamiary nie mają tu prawa wstępu, wilczarzyki pilnują bardzo skutecznie. Nieoficjalną walutą są tu słoiczki pyszności prosto z naszego osiedlowego społem sklepu, robimy zapasy, górę zapasów. 
Złomuś Mordulec i Pasia Przytulasia razem z Quilankiem, który jeszcze dorasta do własnej, wyjątkowej osobowości, naj najsi Basia, Gabra i Boguś, Marysia, Pąpiru i Pan M. przebąkiwania, kotlety serowe, rosół z kaczki, złe jabłko o mocy porażającej, mamy ogromne szczęście skoro los obdarowuje nas takim towarzystwem. 
 
Za jakiś dłuższy czas bez pieluch ani rusz ;) Obława, obława…a kamyczków nie nazbierane ;) Jest to powód, żeby jeszcze kiedyś nazbierać a i pozdrawiamy Grzegorza. Zapomniano dodać, że z wyczesywania bardzo cieszyły się ptaki... Dobrze, że sobie przypomniano, że zapomniano. Warto wiosną wyczesać psa na dworze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję