Sobota w Sobótce,
Ślęża, Monte Silentii, najwyższy szczyt Masywu Ślęży i Przedgórza Sudeckiego.
718 m n.p.m. i 500 m. wysokości względnej.
Kajetan zaczął zbierać punkty do Odznaki
Zdobywcy Korony Sudetów Polskich. Trochę szlakiem niedźwiedzia, trochę „sprężynką”,
szlakiem żółtym, mijając uwięzioną w metalowej klatce pogańską pannę z rybą i
niedźwiedzia…
Dziś na szczycie Ślęży stoi kościół
katolicki, w schronisku jakoś tak niemiło, widok z góry niepokojąco płaski.
Zdobyliśmy, poznaliśmy i raczej już tutaj nie wrócimy. Ślęża kojarzyła nam się,
albo raczej wyobrażała, jakoś inaczej.
Wszystkie złe wrażenia bledną przy
Kajtulku, nie jest ważne dokąd ani gdzie, z tym wesołym dzieciątkiem nawet na
mdłej górze jest ciekawie.

Ciotka wredotka stała na warcie. Ogórek z Jaremczyna
okazał się interesującą zabawką, to dziecię wie, co dobre.
Kajtulek jest
wyjątkowy, nawet MajLo się nie buntuje, kiedy wkłada jej malusią dłoń w zęby.
Ślęża zdobyta, raz… i raczej nie wrócimy tutaj. Mamy ciekawsze szczyty bliżej.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję