wtorek, 24 lutego 2015

Na Prostředním hřebeni v nadmořské výšce 1288 m n.p.


Sekretem puszczy jest stosunek jej mieszkańców do czasu. Widzenie, słyszenie i czucie, podobno najważniejsze jest tu i teraz oraz pełny brzuch.   
Takie tu i teraz czasem zdarza się nam, najczęściej w obliczu piękna przyrody. Kolekcja wspaniałych widoków karkonoskich rośnie w naszej pamięci. Zimowe są tym cenniejsze, że trudniej je zdobyć. 
Krótki dzień, głęboki śnieg, zapadanie, wiatr… chociaż czasem gorszy upał i ostre kamienie… Tak, czy siak warto się zmęczyć, żeby rzucić okiem na Mały Szyszak, Kozie Grzbiety, Stoh, 
Sedmí doli, jak to opisać, buzia się śmieje do tych panoram. Psie towarzystwo korzystało z warunków śniegowych, zwłaszcza Jaremka, wytarzać się, zjeść, szaleństwo. Gabra przemierzała śnieżne zlodowacenia, lekka niczym piórko. Boguś dla własnego bezpieczeństwa przepisowo na otoku. 
Powędrowaliśmy wesołą gromadką do Czech, Moravská bouda i Špindler, pachniało obiadem, na pewno sprawdzimy jak tu gotują. Turystów, narciarzy w czeskich Karkonoszach sporo, w polskich znikomo, zaledwie kilka osób na szlaku w tym dwoje dziwnych ;) 
A to już w drodze powrotnej, bo Jagniątków lubi powiać grozą. Na pewno trudno jest wbiec na nartach Petrowką, szlak ciężki jest i wymagający, wspinać się bez chwili płaskiego aż na grzbiet. Nie umknęło naszej uwadze, że drogę powrotną przecięło mnóstwo świeżych śladów jelenich i dziczych. Najdorodniejsze byki na nizinach już zaczynają zrzucać, sudeckie tradycyjnie chwilę jeszcze poczekają. 
Znów nic nie znajdziemy, znów wiele radości przyniesie nam przełażenie lasów regla dolnego. Naszym sekretem jest to, że bardzo lubimy góry, Pąpiru z foksami, zima, nie zima, zawsze jest ten sekret aktualny, nasz stosunek do czasu jest wtedy dziki, tu i teraz i pełne brzuszki. Na powrót zaświeciło słonko z pięknego zrobiło się bardziej piękniej. To już jednak sekret jest światła nie puszczy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję