środa, 10 lutego 2010

U Eli, Edzi, Badyla i babci Gieni



Zaraz po zachwycie nad urodą Karpnik złożyłam wizytę Eli i jej domowi, kolędę czyli ;);) Przyjemnie było poleżeć przy piecu, posłuchać
jak tam coś trzaska w środku.



Nawet koty były miłe i mnie nie zaczepiały, tylko się gapiły. Ja s
ię gapiłam na nie.

2 komentarze:

  1. Pięknie panie Badylu wogóle nie masz instynktu samozachowawczego... Miśka by ci wszystkie przysmaki zjadła a ty byś nawet nie zdążył się ruszyć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Koty miłe a Badyl najodważniejszy, może wynika to z jego masy mięsniowej.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję