sobota, 20 lutego 2010

w Karkonoskim Parku Narodowym

Podróż sentymentalna w miejsce letniej rehabilitacji. W lecie odpoczywałam na łące, która była zbyt duża, żeby ją przejść. Jesienią ledwo doszłam do tabliczki KPN a w zimie ruszyłam już na Trzy Jawory i dalej. Zulus nie miał racji, śnieg nie zniknął, przeniósł się wyżej, na 648 m n.p.m. jest go dalej po uszy. Poganiałam za biegaczem a na koniec wielka niespodzianka. Ścinka lasu. Nie wiedziałam, że zwierzęta tak ciężko pracują. Naszczekałam na pana, bo krzyczał na to wielkie zwierzę. Niewiarygodnie silne stworzenie! Wiosną pójdziemy jeszcze dalej :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję