Chełmsko Śląskie - Krzeszów - Miedzianka

Święta są, to w święte miejsce i
mnie ciągnie :) Chociaż najpierw byłam w Chełmsku Śląskim, które jest tu już od średniowiecza. Stare i przytulne miasteczko, troszkę zaniedbane ale z niepowtarzalnym klimatem. Drewniane domki tkaczy - Dwunastu Apostołów i Siedmiu Braci
pachną szczęśliwym i ciepłym miejscem. Potem był
Krzeszów i Kalwaria, gdzie zaniosłam moje psie sprawy w różne miejsca. Powąchałam znicze w domu Łazarza, poziewałam w kaplicy i przeszłam Św
ięte Schody. Te schody są
cenne zwłaszcza dla połamanych, poskładanyc
h i wciąż radosnych psów, takich jak ja :) O co prosiłam, nie powiem, ale jak się spełni to będzie jeszcze przyje
mniej:) Niestety na dziedziniec Sanktuarium Maryjnego w Krzeszowie nie wolno wchodzić psom, reguła franciszkańska tu nie działa! Siostry Benedyktynki nie kochają braci mniejszych, Cystersom pewnie by
m nie wadziła. Łaskawa Matka Boska na pewno usłyszała za co jej dziękuję :) A na koniec szczawiowa łąka w Mniszkowie, będzie co jeść na obiad. Taki szczaw, który wyrósł patrząc na 
Rud
a
wy Jeremickie ma niepowtarzalny
smak, podobno :)








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję