wtorek, 7 stycznia 2014

Kowary Górne-Przełęcz Okraj




W święto 3 Króli i Aguli ruszyliśmy w spontaniczną misję o kryptonimie ŚNIEG. 
Tej zimy śnieg jak do tej pory trzeba odwiedzić, żeby zobaczyć. No skoro nie przyszła góra do Mahometa… Nas też było troje, nas troje i dobre nastroje ;) Od samego początku, czyli już w PKSie. 
W Kowarach Górnych okazało się, że wiosna tej zimy nie jest taka pewna siebie na wysokości ok. 500 m n.p.m. Powiało chłodem, pod nogami ślisko. To dobry znak, że misja może zakończyć się powodzeniem. 
Na początek wzdłuż Jedlicy, czarnym szlakiem, który przyspiesza oddech, rozgrzewa i ani chwili płaskiej. Tak do Żółtej Drogi i dalej szlakiem żółtym przez las, pod górę. Nastroje nas trojga wzmocnił widok ledwo-śniegu. 
Im wyżej tym z ledwo zrobiło się bardziej. Nudno by było, gdyby się nam szlak nie zgubił. Bywa i tak, kiedy się bardziej w górę spogląda i widoki podziwia zamiast patrzeć pod nogi. 
Potem już patrzyliśmy wyłącznie pod nogi w środku świerkowego zwaliska, między głazami i w jagodzinach. Z lewej strony szumiała Jedlica, prowadziła nas do źródła, które skrywa Przełęcz Okraj. 
Jedlica ma zaledwie 15 km, wpływa do Łomnicy w Łomnicy, odwania Kowarski i Lasocki Grzbiet i podobno tworzy piękne kaskady. Powyżej 1000 m n.p.m. zima! W 3 Króli w świątecznym, najpiękniejszym swym obliczu świeżego śniegu i słońca. Przełęcz Okraj przywitała nas po królewsku. Rozdziela Grzbiet Kowarski od Lasockiego, kiedyś znajdowało się tu najwyżej w Polsce położone drogowe przejście graniczne a dziś można w tą i tamtą i nikt o nic nie pyta. 
Nas też nikt o nic ni pytał, więc hop na czeską stronę. 

Amelkowa Chata brzmi dobrze na planowane od jakiegoś czasu spotkanie w doborowym gronie… Zaraz po ringowych zmaganiach…. 
Co było potem, to potem. Nas troje się dopiero rozgrzało a droga daleka…



     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję