środa, 8 stycznia 2014

Przełęcz Okraj - Droga Jubileuszowa




Odcinek drugi naszej królewskiej wycieczki od Przełęczy Okraj do podnóża samej królowej Karkonoszy, Śnieżki. 
Czerwony szlak zdecydowanie widokowy, z panoramą na Lasocki Grzbiet, Rýhory i nawet Ješted widać! Było przejrzyście aż po przedpola Legnicy. Doskonała okazja do powtórki z krajoznawstwa Sudetów Zachodnich.
 Przed nami jakieś 7 km do góry gór naszych. Cel raz się pojawiał, raz znikał, z każdym krokiem bliżej. Było śnieżnie, czasem ślisko, wiało przyzwoicie, wreszcie czuć było prawdziwą karkonoską zimę, taką w wersji łagodnej, taką fotogeniczną. 
To chyba tutaj zamieszkało siódme niebo. Niebo i słońce, taka para idealna, z perspektywy naszej.  Szczypiorkowi Kania przykleiła się do twarzy jeszcze przed Sowią Przełęczą rozdzielającą Grzbiet Czarny od Kowarskiego. 
Zdecydowanie ten szlak trzeba aplikować jak lekarstwo o każdej porze roku i cieszyć oczy Malou Úpou, dla której czas łaskawie zatrzymał się w bajkowym momencie. 
Można sobie pomarzyć, że w jednym z tych starych domeczków czeka gorąca herbata i wygodne łóżko i tylko miłe chwile w dolinie. Gdyby dzień był dłuższy, gdyby droga do celu krótsza, to pewnie chętnie byśmy skorzystali z gościnności górskiej chaty Jelenka i wypili co nieco na wysokości 1 263 m n.p.m. . 
Kiedyś jeszcze przyjdzie czas i na to, żeby sprawdzić, czy śpi się tu wygodnie i, czy lemoniada jest smaczna jak nigdzie indziej. Za Jelenką  weszliśmy w piętro kosodrzewiny, wiatr nasilił się typowo, ścieżka zrobiła się wąska i chwilami troszkę śliska. Widoki piękniały.  Droga Przyjaźni Polsko-Czeskiej i wszyscy uśmiechnięci, pozdrowienia, ustępowanie drogi, bo tak tu trzeba i nikt nie marudzi :) 
Strome podejście na Czarną Kopę 1 407 m n.p.m i punkt widokowy na Sowią Dolinę. Atrakcje Czarnego Grzbietu, bezcenne. 3 km na 3 Króli dla nas trojga. 
Jaremka przysnęła na sekundę? Nie to ten wiatr, którego nie ogarnia. Mróz, śnieg, strome podejścia, wszystko nic, tylko ten wiatr, który ją denerwuje.  Gołoborza wciąż wystają spod śniegu. 
Śnieg musiał tu padać stosunkowo niedawno bo nie zdążył przymarznąć i wzbijał się z wiatrem w powietrze. Wiatr się wzmagał ale nie zdmuchnęło nas w Dolinę Łomniczki, takie mamy szczęście :) 
Szczęście nas również nie opuściło w desperackim podejściu ze stoku na szlak okalający Śnieżkę, czyli Drogę Jubileuszową. Stok zlodowaciał, wiatr nie pomagał, Jaremka problemu nie miała, bo wyposażona w pazury szła jak burza. 
Przyczepność MajLo jest zdumiewająca. Tak się zakończył drugi etap naszej wycieczki. Słońce wyraźnie informowało, że lada chwila idzie na drugą półkulę. Przed nami jeszcze zejście do cywilizacji. O tym też będzie,  przynajmniej do zmierzchu.

2 komentarze:

  1. Magical Mistery Tour...
    Znacznie lepiej to wszystko wygląda zimą.
    Latem , zwłaszcza na odcinku kosówkowym jest po prostu horror: tłumy jak w Tatrach.
    Macie dobre mocne nogi. Ja bym już zeszła do Sowiej Doliny...
    A w Jelence jest przede wszystkim świetne czeskie piwo
    pozdr
    Goska z Korą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Góry są najpiękniejsze zimą, przynajmniej dla mnie. Do Jelenki jeszcze zajdziemy na to pyszne piwo :) Pozdrawiam ciepło
      Asia i Jaremka

      Usuń

Dziękuję