środa, 24 października 2012

Przełęcz Szklarska - Harrachov - Orle



W sobotę zawitało u nas 75% bandy Pąpiru Często Zmory w okrojonym o Barbasię składzie. Szybka analiza mapy ulubionych bandy Gór Izerskich i plan gotowy. Długo do nocy sprawdzany był zadziorny charakter Gabry, toż to zmora jak się patrzy, a rusz ją jak śpi albo lepiej zabierz jej smakołyk. Pokazała, że uległość to obszar dla niej całkowicie obcy. Kochana warkotka. Rano budziki zostały zamordowane i spacer w Izery okazał się popołudniową wycieczką. Zaplanowana trasa i czas, który pozostał do zmierzchu, analiza faktów, tempo na rekord :) 
Z Polany Jakuszyckiej do Działu Izerskiego, niewielkiego wzniesienia  (904 m n.p.m.) między Przełęczą Szklarską a Polaną Izerską wszystkie ogonki grzecznie maszerowały na smyczach. Ruch cyklistów natężony, Gabra najchętniej upolowałaby każdą pędzącą oponę. Jeszcze kilka wspólnych wycieczek i ludzie nie będą potrzebni Jaremce, Bogusiowi i Gabrze, sami potrafią się prowadzić na smyczach, kilka lekcji z czytania map i znaków i ruszą we trójkę :) 
Z Działu Izerskiego poszliśmy do Harrachova, dla Gabruni, żeby posłuchała rodzimej czeszczyzny. Za granicą zrobiło się jakoś zimniej, mgła się podniosła, jesień czyli podzim zaczęła się wprowadzać w Izery.  Minęliśmy Tkacze = Mytiny, polską wieś położoną między Szklarską Porębą a Harrachovem, która w 1958 przeszła do historii. Została oddana Czechosłowacji w zamian za stok góry Kociecz i Martwy Wierch. Dzięki tej zamianie końcowa stacja PKP stała się końcową stacją ČSD. Harrachov uzyskał połączenie kolejowe z resztą Czech. Hurra :) 
Stąpając po polskiej a może czeskiej ziemi, przez pole golfowe, czerwonym szlakiem wzdłuż Izery, w tempie wyczynowym dobiegliśmy do podnóża Bukovca, rezerwatu przyrody, który wygląda jak gigantyczne mrowisko. Bazaltowy stożek, jeden z największych w Europie, słynie z bogactwa flory i wspaniałych widoków na Karkonosze. 
U podnóża Bukovca schowała się malownicza wiosenka Jizerka, najwyżej położona wiosenka w czeskich Izerach i najwyżej położona stale zamieszkała czeska wioska, położona nad potokiem Jizerka dopływem Izery. Dzieliło nas od Jizerki jakieś 1,5km ale słonko pogroziło nam palcem, że czekać na śpiochów nie ma zamiaru, na drugą półkulę pójdzie sobie za chwilę niedługą, zmierzch stoi już za progiem. Jizerka musi poczekać na nas a raczej banda Pąpiru na Jizerkę. Nasza wina, bo nie trzeba było mordować budzików :) Krótki odpoczynek, przerwa na kanapki i bieganie za patykiem, wzorowe oszczekanie intruza, który nagle wyłonił się z lasu i pora wracać do Polski. Stromo, ślisko w dół do mostu na Izerze, którym opiekuje się św. 
Jan Nepomucen. 15 lipca począwszy od 2005 roku odbywa się tu polsko-czeska biesiada w atmosferze przyjaźni i wspólnej troski o Góry Izerskie. W przyszłym roku, jeśli się w ten szczególny poniedziałek zbierzemy, wyruszymy świętować izerski sojusz przy kiełbasie i piwie. Gabra miała chwilowe wątpliwości, czy warto wejść na most, czy może lepiej pozostać w ojczyźnie. Ostatecznie ruszyła za stadem w kierunku Orlego. Trzy psy zmierzające do jednego celu, zaskoczenie dla turystów rowerzystów i powód do uśmiechu dla młodzieńkich cyklistów z Czech. Tak wesołej psiej bandy jeszcze nie widzieli ? 
Na koniec był przystanek na Orlu i spacer przy zachodzącym Słonku do Przełęczy Szklarskiej. Tak tak w Polsce, zaraz za Granicznikiem (870 m n.p.m) mgły ustąpiły, wyszło Słońce i ledwo zaszło jak Pąpiru, Gabra, Boguś, Jaremka i reszta zapakowali się w cienkiego i pojechali do domów. Po niemal 20 km w Izerach Jaremka spała i spała… aż się wyspała :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję