sobota, 7 grudnia 2013

Orkan Ksawery przyniósł nam halkę




To jednak prawda, że ktoś tu nocą nam podbiera śnieg. 
Wieczorem było biało a rano… szkoda mówić, podejrzewamy orkan. Na szczęście prognozują, że już się jego czas kończy. Nawiał nam chmur ze śniegiem, dziękujemy i zmykaj Ksawery. 

Jaremka z każdej ilości śniegu się cieszy, czekała całe lato, przydługawą jesień, czeka wciąż na zaspy. Zawieje już mamy, zamiecie troszkę też, bo pogoda u nas zmienna jak to w kotlince. 
W zasadzie to wygląda na to, że wszystkich wywiało, tylko najtwardsi z twardych ignorują wichurki. Głównie dlatego, że wreszcie można iść na długi spacer w pola i nie jest ciemno. Przynajmniej przez większość spaceru. 
 
MajLo zrobiła rozeznanie w populacji znajomych stad saren, wszystkie były tam, gdzie zwykle je spotykamy. Stado z Wiejskiej ma się doskonale, podobnie to z bagienek. Zima powoli się wystraja, mizernie może i marnie ale to zaledwie halka, wystarczy i to, żeby się wytarzać w białym. 

Najważniejsze, że skrzypi, że mróz jest, że czuć, że na tym się nie skończy i wreszcie no wreszcie przyjdzie taka zima, jaką kochamy. W polach, jak to w polach, trochę zielono, bardziej zamarzło, przewiało nas pierwszorzędnie aż do środka. 
Jaremka bezbłędnie wskazywała nosem, gdzie się pasą sarny. Gonić miała zakaz, nie czas na to, niech się w spokoju szykują na gorsze czasy. Na deser gapa kozioł sarny, tak się zajął kolacją, że nie czmychnął na nasz widok, dostrzegł,  spojrzał i … pozwolił sobie zrobić zdjęcie. 

Bywaj zdrów Agatonie, niech Ci się wiosnę przywitać powiedzie. I niech już ta zima na halkę założy białą solidną suknię, czas już najwyższy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję