poniedziałek, 22 października 2012

Lato w październku, Karkonosze Zachodnie czyli Jagniątków-Wielki Szyszak- Wodospad Szklarki


20 dzień października, jesień od niemal miesiąca rządzi światem a w górach lato, upał właściwy, czyli krótkie rękawy, spodenki i kremy z filtrem. Taka okazja zdarza się tylko raz. Nie skorzystać, żałować  :) Z Tomkiem i stosem ubrań na załamanie pogody pojechaliśmy zapełnionym po brzegi autobusem nr 15 do Jagniątkowa. Spragnionych górskich szlaków cały tłum. Na początek Koralowa Ścieżka, chwilami dość strome podejście zachodnim zboczem doliny Wrzosówki. 
Jaremka narzuciła ostre tempo łap spragnionych górskich szlaków. To nasza metoda szybkiego podejścia, minięcia innych wędrowców, zmęczenia na granicy rozsądku. Zeszliśmy na czarny szlak do Rozdroża pod Jaworem (1098 m n.p.m.). Jaremka wykąpała się we Wrzosówce, niemal krok od jej źródła, oszczekała turystów z Czech, posiliła się kabanosem. Tomek wie, co zabrać na wycieczkę :) 
Nad tym radosnym szczekaniem malowniczy Czarny Kocioł Jagniątkowski i Jaworowa Łąka z Wędrującym Kamieniem. 
Taki to ciekawy kamień, który kilka razy zmienił swoje położenie po przejściu lawin. Słońce świeciło nam w oczy wprost z grzbietu, Kania nie bardzo sobie z takim światłem radzi, a może radzi sobie ale jeszcze nie wiemy jak ją do tego nastawić? 
Potem zeszliśmy do Rozdroża pod Śmielcem i wróciliśmy na Koralową Ścieżkę. Widoki za nami imponujące, cała kotlina jak na dłoni a przed nami ostatnie podejście z urwiskami Czarnej Przełęczy. 
Jaremka sprawdziła jak tam stromo, na szczęście ma tyle siły w łapkach, że nawet pionowe niespodzianki pokonuje bez problemu. Śmielec zdobyty czyli 1424 m n.p.m, kiedyś zwany Wielkim Szyszakiem w sąsiedztwie Wielkiego Koła, zamienił się z sąsiadem nazwą, przynajmniej wg polskiej kartografii. 
Wszak niegdysiejsze Wielkie Koło góruje nad niegdysiejszym Wielkim Szyszakiem. Ten dzisiejszy Wielki Szyszak, zdobyty po kilku minutach to 1509 m n.p.m.. Straszne zamieszanie z tymi nazwami :) Czesi mają na ten temat swoje zdanie. 
Kamienisty Wielki Szyszak nie należy do ulubionych miejsc Jaremki, wąski szlak, mnóstwo ludzi i upał, granit karkonoski, twardy, rozgrzany, jak przyjemnie uciec z niego w łąkę górską, miękkie torfowisko. Chwila przerwy nad Śnieżnymi Kotłami, popas i popij, Jaremka i reszta stada się zregenerowała, mokra koszulka schła na słonku. Tak nam dała w kość trasa i letnia pogoda. 
Głównym Szlakiem Sudeckim w kierunku Twarożnika i dalej do Mokrej Drogi. Ten fragment naszej wyprawy nosił kryptonim Kał. Drugi trening kałingu, tym razem nie izerski, tylko karkonoski. Nie ma co się oburzać, śmietniki nie występują w Karkonoszach pospolicie. Zeszliśmy do schroniska Pod Łabskim Szczytem, chwila przerwy z jelenim porykiwaniem w tle. Na zakończenie zejście Czeską Ścieżką , jedną z najstarszych tras transgranicznych, która już w XIII wieku wiodła najprawdopodobniej aż z Wlenia. Minęliśmy Czeską Kładkę, Jaremka wykąpała się w Szrenickim Potoku potem już tylko Wodospad Szklarki i przystanek autobusowy. Po niemal 7 godzinach w górach, stromych podejściach i ostrych zejściach Jaremka przysnęła na bucie. To była piękna sobota, lato w środku jesieni i doskonałe towarzystwo. W takim składzie planujemy zimową wyprawę w góry. Będzie okazja sprawdzić, czy nasza metoda szybkich podejść ma zastosowanie w śniegu. Kania jest fantastyczna a Tomek nie mniej :) Dziękujemy !

1 komentarz:

  1. No teraz to rozumiemy z Korą po co ta kania...
    Te trasę przeszłyśmy, z małymi modyfikacjami tzn.trawers zboczem Śmielca i od hali pod
    Łabskim Szczytem do Jagniątkowa, w połowie sierpnia.
    Znajomi- nasi mili goście z W-wy byli mocno zbulwersowani tłumami zastanymi na górze. Oni normalne jeżdżą w góry na wschód od Krynicy,tam gdzie turysta jest rzadkością..
    Pozdr Goska, Kora i Mietuś

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję