czwartek, 4 października 2012

Światowy Dzień Zwierząt


Dziś Światowy Dzień Zwierząt. Na taki Dzień trzeba się dobrze przygotować. Konieczna była kąpiel, jeszcze w wigilię święta, trzeba się oczyścić. W końcu nie byle kto, sam Św. Franciszek z Asyżu, twórca ekologii, zmarł 3 października. 
Cały dzień mu zabrało ustalenie tam na górze, że 4 października zarezerwować należy zwierzętom, zwłaszcza tym, które nie cieszą się ciepłym, troskliwym domem. 
Myśl szlachetna dojrzewała długo, 705 lat Boskie Młyny mieliły i wymieliły Światowy Dzień Zwierząt,
pierwszy raz obchodzony we Florencji, w tym samym roku otworzono ogród zoologiczny w Pradze, powstały drzwi otwierane na fotokomórkę, zalegalizowano hazard z Nevadzie, wysadzono w powietrze cerkiew Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, odbył się w Krakowie Zjazd Delegatek Stowarzyszenia Kobiet z Wyższym Wykształceniem, w okolicach Lublina przeszło potężne tornado, odbyła się premiera filmu Dracula z Belą Lugosim, podpisano pierwszą konwencję ograniczającą połowy wielorybów, urodziło się i zmarło
wielu wybitnych, wielu okrutnych, wielu zapomnianych już osób. 
To wszystko przeminęło a Światowy Dzień Zwierząt przetrwał. 
Już ponad 80 lat franciszkańska idea braterstwa stworzeń ma swoje miejsce w kalendarzu, ciche i mało komercyjne działania wolontariuszy na rzecz zwierząt w potrzebie w taki dzień mają szanse być gwiazdą. To dobry dzień i piękna idea, nie ma wątpliwości. Dla wszystkich stworzeń czekających na dom, zamkniętych w boksach schronisk, uwięzionych w pseudohodowlach, przywiązanych
do budy, bitych, głodzonych, cierpiących z winy człowieka, chorych i pozbawionych leczenia, porzuconych, zapomnianych, małych i dużych, dla nich ten dzień. 
Na pomoc, opamiętanie, zaniechanie, zmianę, nowy los, zdrowie, miłość. Na człowieka, który pokocha, nakarmi, odezwie się dobrym słowem, zrozumie, będzie pamiętał, miał na uwadze, przestanie krzywdzić, przestanie czerpać korzyści z cierpienia, nie pozwoli cierpieć fizycznie i psychicznie, zapobiegnie osamotnieniu, pustce. Dzisiaj jeszcze
mocniej trzymamy kciuki za cud. A wiemy, że cuda się zdarzają. Kora o tym wie i Gosia i Sraluszek i Tygrysek i inne biedy schroniskowe, które znalazły dom. Prośbę o cud Jaremka zaniosła w pole, zasiała, czekamy na plony :)

2 komentarze:

  1. Jaremko,
    Kora nas zupełnie zawojowała. I odwiedzających nas członków rodziny i naszych znajomych zresztą też. I nikt nie może zrozumieć postawy jej byłych właścicieli. Dlaczego nie szukali jej lub dlaczego jej się pozbyli...
    Bardzo Korusię i naszego Mietusia-papuga kochamy.
    Nie mieści nam się w głowach jak ludzie mogą być tak okrutni wobec naszych braci mniejszych..
    Goska i Janek

    OdpowiedzUsuń
  2. spóźnione ale szczere :) Najlepszego! :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję