wtorek, 18 grudnia 2012

Ze Strzechy Akademickiej do Samotni i do Strzechy




Śniegiem sypało, wiało, niby jeszcze kalendarz mówi, że jesień a w Karkonoszach pierwszorzędna zima. Szkoda nam było marnować czas na podziwianie świata za oknem, chociaż widoki i huk wiatru nie zachęcały. 
Jednak nie po to zasiedliliśmy na jedną chwilę pokój nr 107 w Strzesze Akademickiej, żeby zawinąć się w koc i ignorować pokusę górskiej wycieczki. Cel bezpieczny i niedaleki, Kocioł Małego Stawu w środkowej części Karkonoszy, 1183 m n.p.m, niby wysoko a w dole. 
Spotkanie Śląskiego Grzbietu i Smogorni, ach ta Smogornia, nasz wielki plan na niedługo! Nie postraszył nas Kocioł lawiną, bo raczej za wcześnie i śniegu za mało, pokazał nam się w zamglonej wersji. 
Podobno ktoś, ktoś, kto wie co mówi, widział tu Kozicę górską. Jaremka jej nie wywąchała niestety. Do Samotni nie było po co zajrzeć, raz, że ciepło schroniska by nas rozleniwiło, dwa, że wędrować się chciało. Po te cudne widoki człowiek zaglądał tu już ponoć od XVII wieku, około 1670 roku wybudowano tu domek, mieszkał w nim stróż pstrągów.
 Potem pojawił się Richter i wieżyczka z dzwonem, chociaż może ten dzwon był tu wcześniej? Historia tego miejsca jest barwna i ciekawa. 
Obecnie można tu zdobyć narciarski Puchar Samotni albo wziąć udział we wrześniowej Lawinie, marszobiegu ze Śnieżki na Samotnię. To tylko 6 kilometrów ! My tą trasę pokonamy jeszcze tej zimy, mamy to sobie obiecane. Nic na to nie poradzimy, że kochamy nasze góry :) I co z tego, że podejście z Samotni do Strzechy bywa męczące bo wieje w oczy i nos, że nie zawsze świeci słońce i jest tak zwyczajnie przyjemnie. 
Jaremka udowodniła, że jest psem śnieżycoodpornym, co jej wiatr naopowiadał prosto w uszy sama wie najlepiej. 
Posłuchała, wysłuchała, wytrwała i z radością odnalazła zimowe wejście do Strzechy Akademickiej. 
Dobrze wiedziała, że tam czeka na nią wygodne łóżko, pyszna kolacja i miłe ciepło aż do rana. 
Ma za sobą przepiękną pętlę do Samotni, szlakiem prawie opustoszałym w tak nieznośną pogodę. Dzielna MajLo.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję