czwartek, 3 stycznia 2013

Witold się rozleciał ale nie spierzchł ;)

 




Ostatni dzień 2012 roku. Zabawa od rana :) Na początek szampańska zabawa z Witusiem. Jaremka, Gabra i Boguś wyprowadzili konia z sadu a następnie
 … nauczyli latać. Witold to nie piórko, nie listek na wietrze, nie fraszka ani nie igraszka. 
On tam był i latał dla mnie ;);) 

Patrzyliśmy w niebo, nie było latającego talerza, rozglądaliśmy się po okolicy, David Copperfield nie schował się w krzakach, nie wystąpiła nagła próżnia w Lubiechowej. Witold Pegaz. Leciał to leciał, po co to drążyć ;);)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję