środa, 28 sierpnia 2013

NANDO, MESSIAENIA, GABRA, JAREMKA gwałtu rety w Kamiennej w Karkonoszach. Kocierz.



Jakie one spokojne, stonowane te Irlandzkie Wilczarze, dostojne, rozważne, nie dla nich wygłupy i harce. Nic bardziej mylnego. 
Niech no tylko poczują powiew swobody i świeżość górskiej wody, niech no tylko rozprostują grzbiety i rekordowe długie łapy! Ratuj się kto może, bo NANDO i MESSIAENIA będą się bawić. Miejsce akcji – początek Karkonoszy, u podnóża najdalej na zachód wysuniętego szczytu polskiej części tego pasma, u stóp góry Kocierz (929 m n.p.m.)
Katzenstein, Kacirske kamene, Kočiči kamene, Kocie Kamienie, Kocie Skały, Kocie Łby . To tu do 1958 roku przebiegała granica państwowa, wcześniej prusko-austriacka, potem cesarska niemiecko-autrowęgierska, niemiecko-czechosłowacka, polsko-czechosłowacka. 
Obecnie to ziemie polskie, wymienione za  wieś Tkacze i osadę Zieleniec. Dzięki tej zamianie możemy bez paszportów moczyć stopy, łapy, brzuchy, sierść, łydki, ba nawet całe ciała w młodziutkiej rzece Kamiennej, 
która źródliska ma na pobliskim Mumlawskim Wierchu a dokładniej na jego północnym stoku w  torfowisku Zielony Klin. To już wiadomo gdzie, wiadomo skąd i co kiedyś... Z kim to widać, w roli interaktywnych, inteligentnych zabawek Gabra i Jaremka. 
Pierwsza biegająca, druga pływająca, na dodatek pływająca w brodziku. Zabawki szczerzą kły! Cóż innego im zostało, tylko to i ewentualna ucieczka. Beznadziejna sprawa jak się ma takie krótkie nogi. 
Na szczęście była z nami Marysia, która głosem steruje wilczarzykami jak się zapomną i jak w chwili rozbawienia nie zauważają pewnych istotnych różnic w rozmiarach. Poza tym były jeszcze inne, indywidualne zajęcia. Nandek z Gabrą bawili się w archeologów podwodnych lub przegrzebywaczy dna. 
Meska zwiedzała, ćwiczyła wielkie plum i fontanny, MajLo tradycyjnie aport i pływaczka. Dawno już nie widziano tutaj takiego wesołego zamieszania. Jeśli wiemy, co wiemy to chyba pierwsza wizyta psieląt w Karkonoszach, na pewno pierwsza wspólna w wino-gronie. Następnym razem widzimy te gigatanty w Izerach, na polanach obszernych w sam raz do galopu. 
Ciekawe, czy grecki podróżnik i geograf Strabon, piszący o chartach  Piktów i Celtów był w naszej okolicy. Są tacy, którzy twierdzą, że rozpoznanie Karkonoszy odbywało się już 2000 lat p.n.e. a wykopaliska mówią, że byli to przybysze z Krety! W IV i III wieku p.n.e Celtowie szukali tu skarbów ukrytych w ziemi… Pozostały po nich szyby górnicze. Odbiegnięcie od tematu w stylu wilczarzowym, dalekie i swobodne, ach jak im jest pięknie w tej okolicy! To było idealne zakończenie podróży w tą i w przeciwną z Czech, kurz i stres wystawowy zmyty. Zabawki zadowolone, że przeżyły, szykują kewlarowe skafanderki, bo plotka krąży, że Wilczarzyki wciąż nabierają masy. A może trzeba poczekać na połączenie węglowych nanoruek i polimeru…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję