niedziela, 22 grudnia 2013

Karpacz-Strzecha Akademicka-Równia pod Śnieżką-Luční bouda-pokój 106 w Strzesze, góry o zmroku, fantastycznie.



W czwartek rano spakowane stosy skarpet, obowiązkowe klapki i zapas sił oraz dobrego humoru plus 500 dolarów w gotówce, to znak, że zapowiada się nocleg w górach. 
Mini ferie w najwyższy czas, zanim miłośnicy gór z daleka nie zajmą najlepszego pokoju 106 w Strzesze Akademickiej. Zamówiony śnieg czekał, mniej oczekiwane oblodzenia na szlakach też były, bigos w schronisku palce lizać. 
Pierwszego dnia mróz trzymał wszystko w ryzach, tak do wczesnego wieczoru. Do naszego pokoiku 106 szło się przyjemnie, patyki latały, Śnieżka się prezentowała doskonale, trochę lodu tu i ówdzie, żadnych upadków, sama radość. 
Przed wejściem do Strzechy lodowisko, zapach bigosu dodał nam skrzydeł, udało się jakoś utrzymać pion. Po uczcie przyszło nam na myśl odwiedzić browar w Luční boudě. 
Zaczęła się walka z trudnymi warunkami na szlaku, jak nie ślisko, to zaspa po kolana do tego doszły porywiste podmuchy wiatru na Równi pod Śnieżką, widoczność malała, zmrok! Typowe warunki zimowe, grudniowe przed godziną 17.00. 
To miała być zaprawa przed piątkiem. Po ciemku góry smakują inaczej, docenia się tyczki i psa, który wie którędy iść i jak cudownym wynalazkiem jest latarka. 
Strach nam nie towarzyszył, bo drogę znaliśmy na pamięć. Grupa trzech Jot. Bo było nas troje łącznie ze Szczypiorkiem. Piwo Parohač smakuje wyśmienicie, nawet tym, którzy za piwem nie przepadają. 
Chciałoby się posiedzieć po czeskiej stronie dłużej ale noc zapadła a do 106 daleko. Żwawo przez Grzbiet Śląski, jak to dobrze, że była latarka :) I jeszcze milej, że przyszła lekka odwilż i nie ślizgaliśmy się po ciemku w dół. 
Karkonosz nam sprzyjał, miał nad nami baczenie. To był jedynie wstęp do piątku. Jaremka odsypiała zawieje podśnieżkowe w wygodnym łóżku. Reszta studiowała mapy, w przerwie było drugie podejście do szalonego prysznica Strzechy Akademickiej. Do snu nam huczał górski siłacz wiatr. A był jeszcze kot, który pojawił się znikąd. Dziwny kot.

1 komentarz:


  1. W górach śnieg a na nizinach go brakuje, na święta mogłoby trochę go spaść :)

    Pozdrawiam serdecznie
    Damian :)


    OdpowiedzUsuń

Dziękuję