piątek, 1 sierpnia 2014

Stóg-Smrek-Zajęcznik-dom




… dalej to dalej, iść dalej i wcale nie najkrótszą drogą. 
 Dzień jeszcze długi, na tyle, że można odbyć spacer nawet za granicę. Przemyt Oddiego, Pan Baranek nielegalnie przeszedł na czeską stronę, złamała prawo, nie ma przecież paszportu ;) 20 metrów pod górę w rozrachunku ogólnym, ze Stogu na Smrek. 
W szczegółach trzeba było jeszcze zejść do Doliny Czarnego Potoku, chociaż płynie nią Czerniawski Potok… tak dla zmylenia nazywany jest górny bieg Czarnego Potoku, nazywany na niektórych mapach. My nawet nie zamoczyliśmy w tym potoku myśli, bo źródło ma poniżej szlaku. 
Jak widać dolina czasem wyprzedza źródło. Potem była granica, chwilę pobyliśmy na czeskiej stronie, niedługą chwilę, bo smażonego sera nie było ;) Następnie straszliwie w dół, okropnie w dół, w dół nam nie w smak. Po drodze miejsce historyczne, Płyta, czyli trójstyk granic Górnych Łużyc, Czech i Śląska, w pięknym miejscu z widokiem na Czerniawę, Pobiedną i Nove Město pod Smrkem. 
Zielony szlak niech go szlag, w dół, korytem, kamieniami, dał nam w kość, na pocieszenie nasionka zebrane, co z tego będzie, dowiemy się wiosną. Pan Baranek dzielnie maszerował, Gabra jak zwykle za nic miała trudności trasy, MajLo po kamieniach i w dół miała troszkę dość. 
Minęliśmy Czerniawę Zdrój, potem trasą rowerową, przez Zajęcznik, z przerwami na pogoń za sarną… do Świeradowa Zdroju. 
Na Zajęczniku, który rozdziela Czerniawę od Świeradowa, można się podszkolić z nasion i hodowli lasu… Można też zajączkować jak Pan Baranek. 
Zielony szlak w Izerach jest zapewne kuzynem kaczawskiego niebieskiego szlaku, mapa sobie, szlak sobie. Na pomoc przyszła nam gondola, była naszym punktem orientacyjnym. Zatoczyliśmy koło, jakieś 25 kilometrów wymagających podejść i ostrych zejść. Izerere, nie można tych gór ignorować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję