wtorek, 1 listopada 2011

Kąpiel Koziniec Kocham Kolorowo


Świętować radość życia w taki dzień to może nietypowe i przewrotne. Dla nas to wbrew krytykom całkiem akurat. Każda z nas zabrała w głowie na ten spacer po 3 istoty, które już nigdy się tak cieszyć życiem nie mogą. Wciąż wierzymy w jakieś radosne zrządzenie losu, nagrodę od życia, że wciąż jest ciepło i wakacyjnie. Te 3 Jeremikowe wypominki bardzo tam za tęczowym mostem dbają, żeby nie marzła w lichej jeszcze szatce :) Kochane psiejstwa! Po wczorajszej maślankowej maseczce Jeremika musiała, no musiała się wykąpać. Najpierw w Bobrze a potem w stawku. Ba, tam to sobie nawet popływała! Wypada przecież, żeby pies pachniał jak pies, a nie jak z półki sklepu nabiałowego. Wykąpielona Jeremika pobiegła do Grabarowa, sprawdzić jak tutaj wygląda sprawa obwodnicy. Na budowie cisza, wszyscy byli dziś gdzie indziej. Tylko maszyny zostały. Na pastwiskach też pusto, krowy zostały dziś w oborze i słuchały muzyki popularnej leniwie i bez ustanku mieląc coś w pyskach. Na szczęście horyzont nie opustoszał, Góry Kaczawskie były tam, gdzie się ich spodziewałyśmy. Na dodatek jak zwykle malownicze. Za to na Kozińcu zamieszkał uszaty potwór Łysik, choć mówią, że to jest ona! Patrzy na wszystkich z góry i zatrzymuje słońce! Ach jakaż jest piękna! Zupełnie jak rudość liści bukowych listopadłych już bardzo. Jeszcze kilka zimnych nocy i buczyna będzie łysa jak Jeremika. A dziś było piękne i nasi zmarli, których wciąż kochamy na pewno uśmiechali się do nas i do tego uroku w który dziś się zanurzyłyśmy. A na kolanach dziadka Stanisława z pewnością siedzi jakieś uszate szczenię, które rosło tu z nami :) I nie mam wątpliwości, że Dziesiąty ma tam jak w raju, bo dziadeczek był pierwszym nauczycielem szacunku i miłości do wszystkiego, co żyje:) A na marginesie, to dziś Jeremika miała wielkie szczęście ! Kto wie, ten wie :) Opatrzność, albo stado czujnych opiekunów z zaświatów. A czas się na chwilę zatrzymał ze strachu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję