niedziela, 27 listopada 2011

Spacer w chmurach z Laurentem, Wysoki Kamień, Izery



Jedno małe marzenie i plan się spełniło. Obietnica, że jeszcze w tym roku Jaremka pójdzie w góry ziściła się. PKSem do Szklarskiej Poręby. Na początek wizyta na trójkowym skwerku u Ducha Gór, z prośbą o piękną pogodę i dobry szlak. Karkonosz wysłuchał, podarował nam słońce i piękne widoki. Poszliśmy czerwonym szlakiem, na Wysoki Kamień. Najpierw było lato a im wyżej tym większa zima. To jeszcze nie śnieg, to tylko zmarzlina z drzew zdmuchana na drogę. Na Wysokim Kamieniu (1058 m n.p.m.) rządził dziś wicher, zimne górskie powietrze, za którym tak tęskniłyśmy. Aż dziwne, że nas ze skałek nie zdmuchnęło. A wejść na skałki musiałyśmy, żeby na Szrenicę i Śnieżne Kotły popatrzeć i na chmury, które szurały po grzbietach. Do nas też je przydmuchało, więc to był spacer w chmurach. Trochę jak we mgle ale jednak inaczej, bez wilgoci i nie tak gęsto. A z chmur schodząc na ziemię można wypatrzyć Chrobotka Koralkowego, który zaczyna się już lekko czerwienić. Trasa wycieczki prowadziła dalej czerwonym szlakiem przez Zawalidrogę do Rozdroża pod Zawaliskiem, piękne skały po obu stronach szlaku, na które trzeba było chociaż na chwilkę wejść. Lekko oblodzone jak staruszkowie z nalotem siwizny. Przepiękne listopadowe krajobrazy izerskie. Z Rozdroża zeszliśmy na ścieżkę do kopalni kwarcu Stanisław, która jest najwyżej położonym kamieniołomem w Polsce (ok 1050 m n.p.m.). Nazywana jest kopalnią w chmurach, co dzisiaj bo tak zrozumiałe :) Kopalnia słynie z wysokiej jakości kwarców mlecznych i różowych, które wydobywali tutaj Walonowie w XIV-XVwieku. Kopalnia zmieniła ostatnio właściciela, kto wie, może wkrótce nie będzie można bezkarnie tu zajrzeć.Potem była pogoń za czarną wiewiórką i powrót do Szklarskiej Poręby, szlakiem niebieskim, czyli Białą Doliną. Towarzyszył nam znikający w chmurach widok Wysokiego Kamienia. A w Szklarskiej Porębie pasło się sześcioosobowe stado bardzo przyjacielskich koni. Szkoda, że nie byliśmy przygotowani na to spotkanie i tylko pogłaskać mogliśmy piękne końskie głowy i dobrym słowem obdarować. A potem raz dwa przez miasto na dworzec i do autobusu, autobusu z niespodzianką:) A na wycieczce był z nami Laurent albo my z nim, bo tylko on znał trasę ! Jaremka jest najdzielniejszą cardiganką pod słońcem, nie widać po niej wcale, że w sierpniu została mamą i wykarmiła wesołą dziewiątkę dzieciątek. Dzisiaj szalała jak zajączek, a lodowe przysmaki bardzo jej smakowały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję