niedziela, 22 lipca 2012

Pierwsza góra Gabry


Wakacje ! Pogoda zamówiona, goście zaproszeni, pora zaczynać :) Na początek Gabra z Bodkiem i Pąpiru oraz Laurentus. Co to oznacza? Wesoły spacer, wygłupy i zegarki głęboko schowane. Gabrunka przyjechała na poważny spacer, na początek osiedle, ludzie, samochody, hałasy... potem woda. Malusia śliczniusia wszystko szybko ogarnia, wrodzona ciekawość bardzo jej w tym pomaga. Wodę chyba będzie uwielbiała, bo brodzenie w leśnym strumieniu sprawiło jej wiele radości, ciekawostek co krok całe mnóstwo, smakować, próbować, obserwować, szczenięcy punkt widzenia jest tak niesamowicie prosty i wciągający. Jak się rusza to łap, jak ucieka to goń, jak się nie zna to natychmiast trzeba spróbować, woda jak płynie, to dopiero zagadka, jak ją złapać... Gabra znajdzie swój sposób na to. Łapki schłodzone, gotowe na długą drogę przez las, pierwsze poważne podejście Gabry na Szybowisko. Radziła sobie dzielnie, bez marudzenia i pchania się na ręce. W nagrodę przystanek w połowie góry i chwila na wspólne psie zabawy. Ciotka Jaremka z wrodzoną awersją do niepoważnych szczeniąt pokazała Gabrce, że przytulania to nie jej melodia, może nie zdobyła oceny doskonałej ale wybitnie obiecującą na pewno. Szperanie nosem w trawie w parze z foksim dzieckiem sprawiło Jaremce dużo radości. Więź zaczyna się rodzić, powoli, ostrożnie ale niewątpliwie zmierza to w dobrym kierunku. Bogusiek jak to Bogusiek, prawdziwy starszy kolega zajął się Gabrą po swojemu i uczył do czego służy myśliwski nos. Szybowisko zdobyte, Gabra weszła na samą górę na własnych nogach. Pogoda nas rozpieszczała a widoki jak to widoki z Szybowiska :) Pięknie aż po horyzont. Odległe szczyty Karkonoszy, Rudaw i Kaczaw, wszystkie czekają na dzielną, nową turystkę.
Szybkie zejście skoszo
ną łąką, Gabra udowodniła, że nos ma nie od parady, wytropiła pierwszą zwierzynę, martwą żmiję, przyniosła, pokazała... Będzie z niej wspaniały tropowiec ! Na koniec wskoczyła do plecaka, pierwsza lekcja podróżowania na plecach. Najwyraźniej jej się spodobało, bo spokojnie podziwiała okolicę z wyższej perspektywy. W domu zjadła i poszła spać na gościnną Jaremkową kanapę. Wycieczek w taki towarzystwie życzymy sobie z Jaremką częściej! Dziękujemy i chcemy więcej. Z czasem ciocia Jaremka przestanie być warczącą wredotką i nauczy się zabaw z Gabrunią. W końcu to świetna i bardzo dzielna istotka, tak samo zadowolona z życia jak Boguś, Jaremka i Basia. Pani się już w niej zakochała:)

1 komentarz:

  1. A co z myszami po drodze? Tam jest takie rżysko i gdy byliśmy z Korą na Górze Szybowcowej w ostatni czwartek, to co i rusz ganiała za myszami i zapędzała je do norek
    Goska od Kory
    P.S. Odmłodzono mnie podczas wizyty w Ostoi. Mam
    1.5 -2 latka a nie 5 jak podano na stronie internetowej schroniska. Tak mnie oszacował Pan Doktor
    Kora Małopocztańska

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję