niedziela, 27 stycznia 2013

Ja sarna, ja kocham

 

Symbol delikatności i zwinności …dokąd biegły te ujrzane sarny na widzianej łące?  Nasze sarny w Wiejskiej a wśród nich bardzo przystojny koziołek. 
Jaremka postanowiła dzisiaj pobyć sarną. Ćwiczyła zwinność i szybkość w puszystym śniegu. Wystąpiły jedynie problemy ze zwrotnością. Trzeba by poprosić jakiegoś zająca o pomoc. Niestety po zającu ani śladu, wyniósł się do lasu na zimę. 
Zaszył się w swojej kotlince i odbywa paroki z ukochaną. Nasza rzeka odmarzła, znowu szumi i niesie prezenty z gór. Pływanie wśród kostek lodu niewskazane. Pływanie w śniegu wskazane. 
Jaka piękna ta nasza okolica w zimowej szacie, przestrzeń bieli, ośnieżone lasy, mroźne powietrze i słońce. Aż się łapki śmieją, żeby to wszystko poczuć. W pośpiechu typowym dla MajLo. Nowe zadanie na dzisiejszy spacer, być sarną wyrywającą suchą Bylicę piołun z miedzy, cel pozyskanie aportu, narzędzia – wszystko dostępne, głównie zęby i pasja. 
Wykonanie – niespecjalnie, wyrwane ale zupełnie nieprzydatne ! Nic to, kolejne stepy śniegu dzielą nas od lasu a las pachnie świeżymi tropami. Kusi, nęci, pędzę ! Jestem dziś niestrudzoną sarną szukającą swojego rudla, gdzie jesteście koleżanki płowe? Hop tu, susik tam, jestem całkiem sarnia sarna! 
Gotowa do zabawy w berka z wami. A te sarny chyba nie usłyszały, pognały do Dziwiszowa, tylko tropy zostawiły. 
Bajek się naczytałaś Jaremko, sarny już tak mają, że jak widzą psa sarnę to czmychają. Żaden to powód, żeby popaść w smutek. Skrzypi śnieg pod łapkami, śnieg zakleja oczy, wchodzi między opuszki, wzbija się w górę i pysznie smakuje. Świeżutki z dzisiejszego wysypania. Zaznaczymy na nim naszą dzisiejszą opowieść wędrowania bez celu. 
Kto odgadnie co miała na myśli Jaremka biegnąc tu i skacząc tam? Czy coś więcej niż radość ? Kto wie, kto wie, co tam się w naszych głowach układa, nowy wielki plan albo plan jeszcze większy :) Odpowiedzi w tym temacie udziela King of Donuts most welcome to go for a very, very long trip !

2 komentarze:

  1. I pomyśleć, że odwilż idzie... :-( Strachy na lachy!

    OdpowiedzUsuń
  2. I enjoy your photos and writing very much..bardzo..one day, very soon, the donut shop will be closed :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję