sobota, 16 marca 2013

Wzgórza Dziwiszowskie, sekcja Koziniec




Wzgórza Dziwiszowskie, północno-granica Kotliny Jeleniogórskiej, 
według niektórych północny skłon Gór Kaczawskich, inni uważają, że to osobne maleńkie pasmo górskie Sudetów Zachodnich. 
Granitowa wyspa zalesionych pagórków, dzikich łąk, świerki, buczyna, modrzewie i brzozy a wiosną trudne do przebrnięcia królestwo jeżynowisk. 
Z jednej strony kotlina z drugiej rzeka Bóbr. Nasze najbliższe, bardzo nam znane pasemko, które naturalnie przemierzamy od zawsze. Rozległe kopuły wzniesień niewysokich, bo nie urosły większe niż pół kilometra, wspaniałe miejsce na poobiedni spacer. 
Małe można pomyśleć, niepozorne ale potrafią zmęczyć stromymi podejściami. Plan był prosty i w prostocie idealny, Koziniec… Jaremka rozpoczęła od gonitwy za sarnami z Grabarowa. Same wyskoczyły wprost pod nos! 
Zaganianie po polu, świetna rozrywka, nie dla saren Jaremko! Na szczęście one są jeszcze szybsze niż Gabra, mogą Ci się śmiać w nos ;) 
Idealny plan zmienił się w plan doskonały, okrążymy Koziniec, sprawdzimy czym pachną lasy od wschodniej strony. Pastwiska puste, no prawie, bo na skraju lasu pasą się mieszkańcy lasu, jeszcze zaśnieżone. Śmiało, póki nie ma tu stada krów, widoki warte tego delikatnego podejścia. 
Za pierwszym pagórkiem panorama na Wzgórza Komarnickie i widok na najwyższe ze Wzgórz Dziwiszowskich – Koziniec. MajLo poczuła w sobie dzisiaj powołanie do myśliwienia, znikała na długie chwile w lesie, wracała wyraźnie zadowolona :) 
Tropiła, węszyła, gnała, odnajdywała drogę powrotną. Nie sposób się na nią złościć, skoro sprawia jej to tyle przyjemności! Dzisiaj nasze ścieżki wytyczały sarnie tropy a sarny nie zawsze wybierają najprostsze rozwiązania. Lasu tu tyle, że można spędzić w nim godziny pod górę i godziny w dół. Wspaniale mieć takie sąsiedztwo w zasięgu łap. Wejście na Koziniec od strony wschodniej jest zdecydowanie dłuższe ale łagodniejsze. Zejście pewnie też, pod warunkiem, że nie wybiera się sarniej ścieżki z pieca na łeb :) Takie były dziś decyzje Jaremki, przed siebie bez względu na trudności. Z doświadczenia wiemy, że na czterech łatwiej niż na dwóch. To i tak była tylko rozgrzewka, bo jeśli słoneczna pogoda się utrzyma jutro Jaremka potropi wyżej. Nie, nie, to jeszcze nie wiosna, to tylko tak wygląda! :)   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję