Bal się odbył,
myśliwski Jelenia i Cyranki a po balu przyszła niedziela. Niedziela leśna i
rześka. Ciąg dalszy Pogórza Kaczawskiego, czyli stromo i dziko.
Na skróty z
Wilkowa do Leszczyny. Dziki narozrabiały w gigantycznym mrowisku, mrówki
zaspane oglądały zniszczenia. Co te tabakiery nawyczyniały. Sosna Wejmutka nie
komentowała. Poszycie leśne zapowiada kolorowy maj, na wiosnę należy tu wrócić
i podziwiać, żółto niebieskie kobierce i konwalie i może nawet storczyki i
Lilia Złotogłów.
Podobno wiosna tu stroi
się pięknie. Towarzystwo nasze niedzielne podążało ścieżkami dzików i jeleni
przez odstawnik, który wciągał. Ważkowy raj i komarowy.
Perspektywicznie, żeby
tylko trafić tu w odpowiednim czasie na ważkowe gody. Błotko, błotko, błotko,
szlam, jak to na dnie stawu, którego już nie ma, powoli zarasta i staje się
domem dla innych, niż wodne, gatunków. Przejścia, ślady, znaki na pniach. Dziki
i jelenie tędy chadzają, ocierają się, wycierają, ogryzają, zdzierają i depczą.
Ignis Foresto prowadzał ścieżkami, nęciskami, że gdyby się nagle zapadł pod
ziemię, to droga do domu wydawałaby się być z każdej możliwej strony i z
żadnej. Ważne, że on się nie zapada i wie dokąd i którędy. Jeszcze nam taką
atrakcję zapewnił, że ho ho.
Chmara jeleni przebiegła, spora, z tuzin lub
więcej koronowanych samców. Jaremka zamarła, Kania zamarła, dech zaparło. Lilianna przytrzymywała chmarę gdzieś w dole,
wróciła zachwycona i zmęczona, w sam raz do wytaplania się w błocie, Jaremka
też sobie nie pożałowała.
Do Skansenu Górniczo-Hutniczego w Leszczynie trzeba
przecież iść wykąpanym. Nawet jeśli pies tam na znaku przekreślony. Lilianna z
Jaremką po schodkach ciemnych i stromych dzielnie wylazły na dymarki. Odrobina historii:
tradycje górnicze siegają na tym terenie czasów piastowskich, pierwsi hutnicy
leszczyńscy wytapiali tu miedź z margli już w XII wieku.
W Leszczynie drążono
sztolnię Charakter i Ciche Szczęście. Bo to trzeba mieć charakter, żeby ziemi
wydzierać jej skarby i liczyć cicho na szczęście, że ciężka praca przyniesie bogactwo.
W skansenie można poznać historię górnictwa i hutnictwa kaczawskiego, zjeść,
wyspać się i pobawić. Można też wstać rano i przemierzać piękne lasy, spotkać
jakieś zwierzę, posłuchać dzięcioła albo przyjemnie się zmęczyć, bo to teren w
górę i w dół. Nasz weekend na Pogórzu Kaczawskim dopełniał się. Zatoczyliśmy
koło, w domu czekał pyszny obiad i do domu.
OdpowiedzUsuńCiekawą macie w tym roku zimę, wcale nie ma śniegu :) u mnie jest chociaż troszkę, co jakiś czas coś spadnie :)
Pozdrawiam