niedziela, 24 sierpnia 2014

Kozie Grzbiety <-> Polana




Z niemałym poślizgiem, z ogromną przyjemnością, tym razem prezentacja szczególna. Na dziś najpiękniejsze znane nam miejsce na świecie.   
Między Świętym Piotrem i Białą Łabą. Krótki, zaledwie 3 km długi, skalisty grzbiet typu wysokogórskiego z graniami, wysokogórskimi łąkami,  zbudowany ze skał gnejsowych, jedyny taki, 
odporny na wietrzenie dzięki klamrom hornfelsu i z niepowtarzalną atmosferą. Sudeckie Kozie Grzbiety, należące do Masywu Czeskiego, tworzą jego charakterystyczną dominantę. Najlepiej podziwiać je z punktu widokowego Krakonoš na wysokości 1422 m n.p.m. , przy okazji można zapoznać się z nazwami wszystkich widocznych szczytów i grzbietów, jak ? Trzeba sprawdzić samemu :) 
Oprócz ludzi do punktu widokowego dotarł grzybek, oczy miał jak widać na miejscu, wypatrzył się, wpatrzył się, uśmiechnął i poszedł z nami. 
Chwilę poleżał z MajLo na wrzosowisku, klimat się zrobił alpejski, chociaż wystarcza nam sudecki, bo wcale nie jest gorszy. Przed nami Stoh 1315 m n.p.m , Zadní Planina 1423 m n.p.m. i dalej  Sedmídolí, w tej dolinie, którą tworzy siedem potoków zasilający Łabę, 
w 1726 roku dnia 16 września zastrzelono ostatniego czeskiego karkonoskiego niedźwiedzia brunatnego. 78 lat później kula myśliwego dosięgła ostatniego karkonoskiego niedźwiedzia po stronie polskiej. Od tej pory ani widu ani słychu, chociaż pewności nie ma, że ich tu nie ma ;) 
Widoków tu na długie godziny, na wrzosowisku odpoczywa się wygodnie i pachnie, czas mógłby tu stać w miejscu, gdyby mógł, raz by chociaż się zatrzymał… Tak było, tam i wtedy, miejsce odpowiedzi, akumulacji. 
Nasycone kupki wzrokowe, nakarmione oczy, myśli uspokojone, brzuszki napojone ze źródła Rennera, studzienki pysznej. Można wracać do kraju ;) Po czesku jakoś wydajniej się myśli. Nikt nie spycha psa wzrokiem w przepaść, większość się uśmiecha i zapytuje. Wystarczy jeden krok przez różową linię przerywaną na mapie i wiele się zmienia. Przecież oddychamy tym samy powietrzem.  
Wracałyśmy górą, szlakiem nad Małym i Wielkim Stawem, który u niejednego turysty wywołuje lęk wysokości. W tym roku umknął nam okres kwitnienia Tojadu mocnego, z grona najpiękniejszych roślin Karkonoszy. 
Miłośnika pasm górskich objętego całkowitą ochroną i  jednej z najsilniej trujących roślin polskiej flory. Niewielka dawka nasion wywołuje paraliż nerwów, zatrzymanie pracy serca. Trująca akonityna może wnikać przez skórę. Tojad mocny zapylany jest wyłącznie przez trzmiele. Kozy go nie jedzą, instynktownie.

1 komentarz:

  1. Nie widziałem u Ciebie zdjęć z tego miejsca a jest tam bardzo ładnie ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję