Zielono jak na brwiach starożytnej Egipcjanki, a jesień przecież. Zielony skrawek łąki, który zachował się dla Jeremiki, żeby miała swój kawałek lata jeszcze chwilkę. Smaczny i soczysty. A kiedyś zielony symbolizował katastrofę i zło, w średniowieczu kojarzony z diabłem! Może dlatego, że diabelskie było to szaleństwo w zieleni. Mahomet miał inne zdanie na temat zieleni, lubił ją bardzo. Tak jak i my ją lubimy. Bo nam się w zieleni odpoczywa doskonale i zbiera się nam w niej siły na nowe kłody i smutki zieleń nasze leczy i sprawia, że usta się nie zaciskają, tylko szczerzą się uśmiechem :) W języku esperanto zieleń oznacza - mający nadzieję. My ją mamy :) I nas nie zawodzi, bo każdy nowy dzień wcale nie jest gorszy. Zostawiłyśmy w tej zieleniości kilka życzeń i marzeń, niech się bujają na źbłach i dojrzewają w słonku. Zielono mi jak w niedzielę, najmilsza ma, dziękuję ci za tę zieleń. Zielono mi, bo ty, właśnie ty w noc i we dnie mi się śnisz i jesteś moją ciszą w czasie złym.
Zielono mi, szmaragdowo, gdy twoja dłoń przy mojej śpi, niby owoc. Zielono mi, bo ty, właśnie ty w noc i we dnie mi się śnisz i jesteś moją ciszą w mieście złym.
A pogoda rozśpiewana, a na chmurze bal do rana, gada woda i sitowie, że my mamy się ku sobie, gada woda i sitowie... /A. Zaucha Zieleń to symbol powrotu do życia! Nomen omen :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję