niedziela, 26 lutego 2012

Pierwsze tchnienie wiosny z Baśą, Boguśem i PąPiru



O dziesiątej wpadła do domu wesoła lubiechowska banda. Bogo zamordował gumowego koguta, Basiek olała tradycyjnie a ludzie raczyli się kawą. Zamieszanie, pakowanie, będzie spacer. Raz dwa tup tup przez miasto na autobus, linia miejska nr 5, mała awantura na wejściu, kto miał pierwszeństwo, nie wiadomo :) Ruszyliśmy do Siedlęcina. Wieś to stara, założona w XIII albo XIV wieku, położona malowniczo między Jeziorem Modrym a Jeziorem Wrzeszczyńskim, wzdłuż Bobru. Zamieszkał tu w XIV wieku niezwykły zabytek, Wieża Rycerska z unikatową polichromią przedstawiającą legendę o Lancelocie. Do jej powstania przyczynił się książę jaworski Henryk I. Warto tam zajrzeć, pod warunkiem, że nie jest się psem :) Z Siedlęcina ruszyliśmy żwawo w stronę Wrzeszczyna, prawym brzegiem rzeki Bóbr a w zasadzie Jeziora Wrzeszczyńskiego, ścieżkami Parku Krajobrazowego Doliny Bobru. To niewątpliwie królestwo ptaków, łabędzie, kaczki, zimorodek i czapla, te gatunki udało nam się dzisiaj zobaczyć a usłyszeć jeszcze więcej. Gwiazdą spaceru była Barbara, która nie zatrzymała się ani na chwilkę. Wyraźnie cieszyło ją poznawanie nowego kawałka świata. Boguś zabłysnął niespodziewaną kąpielą w Bobrze, czym otworzył sezon kąpielowy i przypieczętował wiosnę. Jaremka starała się rozdwoić i gonić zarówno za Basiulą i Boguśkiem, z marnym skutkiem, bo się nie da! Wybrała towarzystwo koleżanki, która ma podobny sposób cieszenia się życiem i tak samo jest chodzącą euforią na widok świata. Potem był Wrzeszczyn i bardzo głośna zapora wodna z elektrownią.Wrzeszczyn to wieś, która wyjątkowo często zmieniała nazwę:1305 Urlici villa,1386 Ulrichsdorff, Vlrichsdorff,1726 Bibel Ullersdorf, Bober Ullersdorf, 1816 Ullersdorf-Bober, 1825 Boberrullersdorf,1945 Wrzeszczyn. Tutaj kończy się Jezioro Wrzeszczyńskie, jezioro zaporowe na rzecze Bóbr. Najmłodszy zbiornik energetyczny na Bobrze, zbiornik wyrównawczy dla Jeziora Pilchowickiego, długość 3 km, szerokć do 200 m. Raj wędkarski i malownicze miejsce na krótkie spacery nad wodą. Za zaporą weszliśmy wesoło na żółty szlak, który prowadzi łagodnie rozświetlonym słońcem lasem, wzdłuż rzeki chwilami, do Pokrzywnika. Maleńką wioskę zapowiadają ogromne pola i piękne łąki z widokami na Góry Kaczawskie, Wzniesienia Płakownickie i w oddali Karkonosze i Izery. Wszystko stąd widać, widać to wszystko pięknie, aż się uśmiech pojawia spontanicznie i jeszcze bardziej chce się żyć. Pokrzywnik, na krańcu świata z dala od głównych dróg i szlaków. Pokrzywnik, datowany na XIV wiek, około 20 domów, z których większość ma ponad 100 lat, najstarszy z 1774 roku. Weszliśmy na teren powiatu lwóweckiego. Pokrzywnik nas zachwycił, klimat, położenie, cisza, spokój, pozazdrościć tej jednej krowie, która spokojnie się pasła na wzgórzu w oddali. Stąd już tylko jeden krok do zapory pilchowickiej, celu naszej wycieczki. Przystań Wodniacka i zawsze uśmiechnięta Dorota. Znów na świat przyszły tu przepiękne jamniki, dojrzewają w miłości mądrej i ogromnej, więcej na stronie . Dorota prowadzi też hotel dla psów, warto go polecić, bo psy mają tu jak w raju! Ludzie z resztą też. Pływanie, kajaki, słońce i doskonała atmosfera. Baśka z Jaremką sprawdziły warunki hotelowe i były zadowolone. Kawa, herbata, miła rozmowa przy piecu w kuchni i z dzikiem w płynie z żalem trzeba było ruszać dalej, na przystanek kolejowy. Szynobus zabrał nas do Jeleniej Góry. W przepisowych kagańcach, Bogusiowi się upiekło, bo jego kaganiec został gdzieś na szlaku. To była piękna wycieczka z przyjaciółmi, słońcem i zwyczajną ale zachwycającą przyrodą Parku Krajobrazowego Doliny Bobru. Dziękujemy za towarzystwo! Czekamy na kolejną wycieczkę, następne wspólne kilkanaście kilometrów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję