czwartek, 26 lipca 2012

Karpacz-Biały Jar-Kopa-Dom Śląski-Luční bouda-Strzecha Akademicka-Karpacz


Wyścig z wyciągiem. Rodzina wesoła postanowiła sprawdzić, czy krzesełka wyciągu na Kopę są wygodne a my na pieszo miałyśmy się przekonać ile czasu się oszczędza jadąc w sezonie na krzesełku. Na samym starcie kasa Karkonoskiego Parku Narodowego i pan pracownik, który nas rozpoznał, bo zapamiętał Jaremkę z naszego poprzedniego wejścia na Biały Jar. Bardzo nam było przyjemnie, w związku z tym pewnie znów tu przyjdziemy jeszcze tego lata :) Krótka pogawędka i pobiegłyśmy w górę, pan obiecał trzymać za nas kciuki, bo upał straszliwy i duszno a nasz plan ambitny, pokonać tą trasę jak najszybciej... Wystarczyło nam tym razem 45 minut, żeby stwierdzić, że śnieg całkowicie zniknął z Białego Jaru a wody w Złotym Potoku ubyło. Na szczęście jest jej na tyle dużo, że Jaremka się ochłodziła, napiła i nabrała sił na bieg na Kopę i dalej do Śląskiego Domu u podnóża Śnieżki. Tam czekał na nas Kuba, Magda, Maria i Jason. Kuba został górskim przewodnikiem Jaremki, chwycił za smycz i powędrowali razem. Pierwszy cel, smażony ser w Luční boudě i pierwsze rozczarowanie, kuchnia tego schroniska nie oferuje sera, nie oferuje knedli, w zasadzie oferuje niewiele. Można się tu zaopatrzyć w wielki rogal z solą i kminkiem, poza tym nic ciekawego. No może jeszcze pyszne czeskie piwo i spotkanie z czeskimi psami turystami, schowanymi pod stołami :) Wesoło jest wędrować Karkonoszami raz w Polsce za chwilkę w Czechach i znów w Polsce i nie ma granic, nikt o nic nie pyta, dokumentów nie sprawdza, słychać różne języki ochów i achów nad dzielnym dziwnym psem na krótkich nogach. Jak ta psina sobie w górach w upał radzi? Otóż radzi sobie dobrze :) W plecaku miska i a na dodatek prowadzi ją młody człowiek, za którym Jaremka i w przepaść pójdzie, tak się zaprzyjaźniła. Niesmak braku wymarzonego obiadu został troszkę pokonany w Strzesze Akademickiej, pyszne frytki uratowały dzień, przynajmniej z perspektywy Kubalona. Nam w oko wpadł Dzwonek Karkonoski, gatunek zagrożony wymarciem, występujący wyłącznie w Karkonoszach i czeskich Jesnikach, skąd pochodzi nasza urocza młoda koleżanka Gabra foksterierka. Wycieczka na chwilkę się podzieliła, część poszła na Samotnię, bo warto tam zajrzeć a Jaremka wybrała łatwiejszą drogę do Koziego Mostku, zasłużyła sobie na kąpiel w Łomnicy w nagrodę za trudy ostrego podejścia pod Biały Jar. Łomnica niesie pyszną wodę z Wielkiego Stawu, przyjemnie lodowatą, dziś to była prawdziwa ulga, łapki schłodzone, Jaremka napojona. Rodzina się spotkała na wysokości powyżej 1100 m n.p.m i przez Polanę zeszła w dół. Drogą Bronka Czecha, zielonym szlakiem. Jaremka zmęczona, to był bardzo intensywny dzień. Jutro robimy sobie dzień wolny od wakacji :)

3 komentarze:

  1. takie pytanko, natury technicznej, nie macie problemów z wejściem na szlaki z psem? wiele parków zakazuje wstępu psom..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w Karkonoskim Parku Narodowym wg Regulaminu pies musi być na smyczy i w kagańcu. Nie używamy kagańca, mamy go zawsze ze sobą. Smycz też :) Nie zdarzyło nam się nigdy spotkać z pracownikiem Parku, który by nas źle potraktował. Mamy już nawet kilku znajomych, którzy witają nas z uśmiechem. Po czeskiej stronie Karkonoszy wędrowanie z psami jest czymś zupełnie normalnym, nawet z luźno biegającymi psami. Jakie tam panują przepisy nie wiemy ale bez problemu można wejść z psem do schronisk,zarówno po polskiej jak i czeskiej stronie. Jaremka zaliczyła tez swój pierwszy nocleg w górskim schronisku w Domu Śląskim i tam też nikt nie robił problemów.

      Usuń
  2. Pani opowiadała mi, jak było na tzw.Drodze Przyjaźni( czerwony szlak główny) drzewiej:
    co krok tablice z ostrzeżeniem 'Obywatelu, wróć się, jestes już na terenie Czechosłowacji'. Co krok legitymujacy wopisci, etc
    Ale na szczescie to minelo
    Kora Malopocztanska

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję