niedziela, 18 listopada 2012

Opera Corcontica. Borowice - Pielgrzymy


Opera Corcontica, opus Dei, sonata Marksteinera, Pielgrzymy.
Adagio- Borowice,  wolno, nieśpiesznie, wdychając ostre już, listopadowe powietrze. Po wyskoczeniu z autobusu przywitało nas słonko, szczekanie tubylców i początek naszej sobotniej wycieczki.  Borowice z dala od zgiełku, gościnne i malownicze. Pierwsze takty spaceru. Radosny entuzjazm, który przyciągnął bardzo miłego spaniela. Odprowadził nas aż do lasu. 
Po drodze minęliśmy obóz sportowy, który rozgrzewał się przed zdobyciem Koleby, czyli trening pod wyciągiem im się skomponował. Oni sobie, my sobie, żółtym szlakiem Doliną Jodłówki. 
W zasadzie obok szlaku, bo szlak w remoncie, opalanie pali, stukot młotów, warczenie pił i rżenie konia. Powstają piękne nowe progi. Obok szumiąca Jodłówka, przechodzi kolejne zlodowacenie i zasoplenie. Smak jej wody to preludium, nagroda za nadchodzący trud stromego wejścia, wstęp do gór. 
Dolina Pięciu Potoków nie jest humoreską dla turysty. Strome podejścia korytem potoku, oblodzone, po ruchomych kamieniach. Byle do Rówienki, miedzianej, miękkiej od liści, słonecznej, rozśpiewanej ptasimi fantazjami. Widoki na Śnieżkę, które podziwia się bez towarzystwa. Mało kto wędruje żółtym szlakiem z Borowic do Polany. 
Intermezzo w tłumie turystów między Rówienką i Polaną, wstawka komiczna w wykonaniu Jaremki, która na widok Kotła Wielkiego Stawu wytarzała się w łące.
Allegro – Polana, ruchliwie i wesoło, tłok, tłum, gwar, góry tętniące turystami. Łyk z Pląsawy i biegiem do Kotków, kładką nad mokradełkiem, torfowiskiem.  Nasz kaprys posiedzieć chwilkę na górskiej łące i patrzeć jak chmury i góry przepięknie się komponują, Śnieżka, Czarna Kopa, Kocioł Wielkiego Stawu…  Fuga barw, kompozytor niedościgniony, sama natura.
Andante – Pielgrzymy, spokojnym krokiem, bez pośpiechu. Trzy potężne grupy skalne na północno - wschodnim stoku Smogorni, granitowe ostańce o tysiącu twarzy. Pielgrzmy, trzy postacie w wędrówce, dokąd idą nie mówią. Wydaje się, że patrzą na Śnieżkę.
Presto – śpiesznie, wracamy. W dół Jaremka pędzi, co miała zobaczyć, zobaczyła. Gwar na szlaku, śmiechy, rozmowy, pytania. Tak tak, to owczarek, któremu się starły łapki, nie widać? Przecież widać, że nie spędza życia na kanapie albo, nie daj Boże, w klatce. Że trochę śmieszna i zaskakująca ? Nie bardziej niż turysta w odświętnym ubraniu :) Presto, presto, bo autobus już czeka.
 
Opera Corcontica, wirtuozeria, mistrzostwo, dzieło nieosierocone, stwórca znany i bez roszczeń. 
Nikt by tego lepiej nie wymyślił.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję