niedziela, 11 listopada 2012

Z Pąpiru i Gabrą w Bobrowie


 
Za sto jesieni, i za dwieście nie będzie nas, tak jak nas nie było sto jesieni temu i tym bardziej dwieście jesieni wstecz licząc od tej jesieni dzisiaj. 
Tym bardziej jesteśmy teraz, ta jesień jest więc nasza. Co by się nie działo, co by nie mówili, to nie spada nam apetyt na świat. Kto przespał noc grzecznie, po wieczornej wizycie u fryzjera, ostatnim spacerze toaletowym, ten miał siły ganiać sarny, które wyskakiwały z traw, przecięły ścieżki, którymi podążały psie nosy. 
Kto w nocy nie spał, walcząc o porządek na głowie do, aż głupio mówić, której godziny, ten miał siły się nie denerwować, że młoda myśliwa poznaje świat na swój sposób.  Jaremka zabrała Gabrę w Rudawy okolic Wojanowa-Bobrowa. Niegdysiejsze przestrzenie łąk zamieniły się w pola skrzypiących liści. 
Czyżby to rzepak ozimy ? Jedna z najstarszych roślin uprawianych na świecie dotarła w Rudawy :) Zaorane nasze wiosenne ścieżki, zostały tylko chaszcze, bagienne podmokłości i syte widoki.  Namiętnie i z radością obserwując jak rośnie Gabra do głowy przyszła myśl, że na tym etapie rozwoju to cudne i charakterne zjawisko potrafi jednocześnie używać jednego zmysłu. 
Na próżno liczyć, że coś usłyszy, kiedy właśnie z nosem przy ziemi czyta najnowszą historię terenu. Po każdym rozdziale wraca, zadowolona z tego, co przeczytała, zapalona czytelniczka, głodna nowych treści. Wraca, żeby za chwilę znów powrócić. 
Trzeba mieć sporo cierpliwości na jej pasję ! Ta mądra cierpliwość Pąpiru i zaufanie, że Gabra przecież znajdzie zdanie prowadzące do nogi, kiedyś zaowocuje wybornym psem użytkowym. 
Jaremka już kiedyś wpisała Gabrunię na listę ulubionych towarzyszy spacerowych wygłupów, powoli wysuwa się na czoło :) W zasadzie to pierwszy szczeniak, z którym się świetnie bawi.  To był bardzo interesujący spacer z motywem myśliwskim. 
Uczymy się odróżniać ślady jeleni i dzików, to nie takie proste jak proste może się wydawać. Więcej już wiemy o jesiennych zwyczajach saren, które właśnie teraz zbierają się w rudle. Leżą sobie w wysokich trawach i potrafią nagle wyskoczyć spod nóg.  Mamy też wytypowane doskonałe miejsce na obserwację mieszkańców lasu z widokiem na błotne SPA i pole zaporowe z groszkiem. 
Ciekawe co tu będzie za sto jesieni, kto wtedy będzie podziwiał Sokoliki i Śnieżkę przyprószoną śniegiem? Czy to miejsce dalej będzie polem i łąką ? Nasze tu i teraz w niedzielę, nasze dzisiaj było pięknym spacerem z miłymi gośćmi. Zostawiliśmy swoje ślady i odjechaliśmy na obiad :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję