niedziela, 14 lipca 2013

A te Kraśniki purpuraczki tak bez wstydu...



Sobotnie popołudnie, zaprawa przed niedzielą. Rozgrzać stawy i mięśnie i sprawdzić, co w okolicy najbliższej leśnej się nowego pokazało. Po ostatnich berkach słońca z deszczem łąki wybujały i rozkwitły jeszcze kolorowiej. 
Sezon kwitnienia macierzanki czuć przyjemnie, zapach lata i letniej MajLo, która lubi poleżakować na miękkich poduszkach zielnych. Dumnie góruje nad łąką Kozłek lekarski, kolejny przedstawiciel gatunku zbiorowego, tym razem biały. Valeriana, na uspokojenie, my od tego mamy las. 
W lesie potok, w potoku Jaremka, w Jaremce radość a nad tą radością Bez koralowy z koralami właśnie. Krzew, małe drzewo z rodziny piżmaczkowatych, pospolity na południu Polski, łatwo go poznać po małych owocach, zebranych w urocze grona koloru koralowego.  Po zjedzeniu tych koralików można spodziewać się zawrotów i bólu głowy, nudności. 
Owoce kalinki można przetwarzać, wtedy działają napotnie, przeciwbólowo, syrop pomaga w przeziębieniach a dżem zwalcza poczucie głodu. Mała przerwa na zabawy w leśnym basenie, po obfitych deszczach nawet strumyk przestał być brodzikiem.   
Potem znów las, ten, który porasta stoki Szybowiska. Trawy, które łapią za kostkę i wiewiórka, która nie chciała zejść i pobawić się z Jaremką. Nic na to poradzić nie mógł Sadziec konopiasty z rodziny astrowatych, skupiony na własnych kwiatach, które lada dzień rozkwitną puchatymi kielichami. 
Roślina rodzina, wytrzymująca do niemal -30 stopni mrozu, wykorzystywana jako ozdoba ogrodów. Las, las, las, jagody, las, las, jagody słodkie ze słonka, póki dziki nas nie wyprzedzą a konkurencja duża, bo las pięknie zryty dziczymi nosami. Chwila och i ach na naszym ulubionym kawałku łąki tuż pod samym nosem szybowiska. Widok na ukochane Rudawy Jeremickie, jakoś się nam zatęskniło, pora i tam zajrzeć i to szybko.   
Po sąsiedzku Karkonosze, no jak my tu mamy pięknie, siąść i patrzeć i przypominać sobie kilometry w łapkach i godziny spędzone tam, gdzie horyzont. Gdzie nas jeszcze nie było, tam na pewno pójdziemy. 
Jasna, żółta, ciepła plama w łące, stawiamy na Janowiec barwierski, chociaż pierwsze skojarzenie powędrowało ścieżką Żarnowca miotlastego… 
Kształt kwiatów, liści i wielkość rośliny, będziemy się upierać, że to Janowiec. Obie rośliny są kuzynami z bobowatych, więc wszystko zostanie w rodzinie :) Janowiec barwierski jest tak sobie pospolity w Polsce, rośnie w suchych zaroślach, na słonecznych stokach, lubi słońce, bo słońce go rozświetla. Zawiera cytyznę, to sygnał, że nie należy go jeść, podrażni śluzówkę, przyprawi o drgawki a ślinotok to też żadna przyjemność. Jeśli ktoś cierpi w towarzystwie Janowca na głód nikotynowy, to może go dzięki niemu zaspokoić. 
Odwar z Janowca podwyższa ciśnienie, przeczyszcza, wzmacnia serce, pomaga w schorzeniach nerek. Nazwa sugeruje, że był wykorzystywany do barwienia tkanin. Z młodych pędów uzyskiwano żółty efekt. Tam gdzie rośnie Janowiec barwierski najprawdopodobniej występuje też jego amator, motyl Modraszek aleksis. Łąka na Szybowisku to z resztą motyle królestwo. Najłatwiej wypatrzyć Kraśnika purpuraczka, który zajęty jest mocno przedłużaniem gatunku. Nie musi się obawiać, że go zjemy, kto by chciał zatruwać organizm cyjanowodorem… 
Kraśnik purpuraczek to nieograniczone źródło gazów bojowych.  Od zapachu gorzkich migdałów lepszy zapach piżma, tak pachnie Ślaz piżmowy z rodziny ślazowatych, pospolity, zadomowiony przybysz, bo to antropofit. Skąd przybył, łatwo się domyślić, skoro wytrzymuje mrozy do -40 stopni. W tempie na rekord w dół, bo goście goście. I bez naszej uwagi wszystko tak pięknie rośnie i kwitnie, jak zawsze :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję