czwartek, 30 czerwca 2011

Harrachov-Jizerka-Orle-Jakuszyce



Środa obudziła nas pięknym słońcem. Wybrałyśmy się lub wybraliśmy się w Góry Izerskie. Kolej izerska zawiozła nas do Harrachova w Czechach. Zaraz za stacją grano w golfa, na wysokości niemal 1000 m n.p.m :) Piłeczki trafiały do dołków :) A my czerwonym szlakiem wyruszyliśmy dalej. Nad strumieniem Modrzyk górski, bywalec Sudetów i Karpat aż do piętra kosówki. Nasz okaz rósł sobie nad potokiem. A całkiem niedaleko przy szlaku pięknie się zielenił Podrzeń żebrowiec, gatunek paproci, w Polsce występuje obok Modrzyka :) Lubi Karpaty i Sudety. Dla nas gatunek pospolity. Spontaenofit, czyli roślina, która nie potrzebowała ingerencji człowieka, żeby pojawić się na danym obszarze. Objęty ochroną gatunkową, na niżu rzadki i wymierający a u nas ma się doskonale :) Zwłaszcza u nas w Harrachovie. Krótka kąpiel w Jizerce i szlak nam się zgubił, więc trzeba było zdobyć most kolejowy. Warto było, 25 metrów nad rzeką i wspaniałe widoki. A potem ostro w dół i prosto do celu, któremu towarzyszyła Zerwa kłosowa z rodziny dzwonkowatych, tak dla zmyłki, bo wygląda jak nieuczesana głowa i przetacznik leśny zwany też lekarskim. Całkiem zwyczajna roślinka o drobnych niebieskich kwiatach a jest stosowany przeciw biegunkom, wykrztuśnie oraz do przemywania ran, na wysypki. Potem była przerwa na jogurt i dalej w stronę Jizerki. Najpiękniejszym miejscem trasy była pralouka z olbrzymim bogactwem flory. Reprezentował ją Fiołek trójbarwny, który reguluje przemianę materii, działa moczopędnie, zmniejsza łamliwość naczyń krwionośnych. Stosuje się go w zapaleniach pęcherza moczowego, kamicy moczowej, uszkodzeniu nerek przez substancje toksyczne (również przez uboczne działanie antybiotyków), w chorobie gośćcowej, trądziku młodzieńczym, wykwitach skórnych, tak zwanych wysypkach uczuleniowych, nadciśnieniu tętniczym i chorobach siatkówki oka. Zwany jest macoszką, sierotką, kwiatkiem Świętej Trójcy. W Izerach występuje w stanie dzikim. Przejście przez osadę Jizerka to jak wizyta w bajkowym świecie, piękne sudeckie chałupy, spokój, uśmiechnięte twarze... aż żal było iść dalej. Odpoczywaliśmy pod Muzeum Gór Izerskich podziwiając górę Bukowiec, rezerwat przyrody, tym razem nie było czasu ale kiedyś znajdziemy Wawrzynek wilczełyko, który tam rośnie. Przy drodze na Orle zakwitł Dzwonek karkonoski, który swoje stanowiska ma wyłącznie w Karkonoszach i jak widać w Izerach, wszak dzieli te pasma tylko ulica :) Wpisany do Czerwonej księgi i zagrożony wymarciem tutaj czuje się doskonale. Pewnie dlatego, że zdążył się skrzyżować z Dzwonkiem okrągłolistnym :) Całą drogę towarzyszyła nam Przytulia sudecka z rodziny marzanowatych. Objęta ścisłą ochroną i wpisana do Czerwonej księgi jako krytycznie zagrożona. Nam się wydaje wszędobylska, bo od samego Harrachova po Jakuszyce było jej pełno. Białe drobne kwiatuszki czu się tu całkiem niezagrożone. Ważnym punktem spaceru była kąpiel w Izerze. Typowo górski odcinek, kamienisty i zimny a na dodatek bogaty w pstrągi. Wykąpałam się, popływałam i pobiegłam na Orle. Na Orlim spotkałam Słońce i chwilę na odpoczynek. Potem czerwonym szlakiem przez Samolot, już nam znany, poszliśmy w stronę Jakuszyc. Wełnianka wąskolistna, taka miniaturowa bawełna, porasta nie tylko karkonoskie hale. Typowa na torfowiskach, które charakterystyczne dla Gór Izerskich. Tutaj jej populacja nie spada. Po 6 godzinach marszu dotarliśmy do Jakuszyc. Szynobus zabrał nas do domu. To był piękny słoneczny dzień. ostatni dzień Cetki, specjalnie dla niej słonko świeciło do wieczora, żeby zapamiętała, że ten świat jest dobry, ciepły i przyjazny. Z tym wrażeniem odeszła za tęczowy most do Odwrotniaczka i Veguni. My te ok. 20 km przeszliśmy dla Cetki. A dziś płaczemy razem z niebem. Bo nie ma już Cetuni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję