piątek, 8 lipca 2011

Harmonia axyridis burzący ład chrząszcz i Sit hit !


Coś dziś wisi w powietrzu. Sprawia, że senność ogarnia wszystkich i powoduje jakieś rozdrażnienie. Najpopularniejszym dziś grymasem jest ziewanie. W łące szaleją nieuchwytne pasikoniki i świerszcze. Parno i duszno. Mimo to dziś nawet mi się chciało pobiegać :) Kontrola u lekarza, sprawdzenie wagi i w trawy! Wybujały wyżej niż ja i dają przyjemny chłód. Jeszcze wyżej wystrzeliła Marchew zwyczajna z rodziny selerowatych. W stanie dzikim jest rośliną pospolitą, dumnie prezentuje śnieżnobiały baldach złożony, charakterystycznie wklęsły po przekwitnięciu z powodu baldaszków brzegowych, które mają dłuższe szypułki. Marchew chowa w ziemi to co ma najlepsze, korzeń, bogaty w karoten. U odmian dzikich biały lub kremowy. W klasyfikacji urzędowej Unii Europejskiej marchew uznawana jest za warzywo. Ponieważ jednak w Portugalii marchew używana jest do wyrobu dżemu, w rozumieniu dyrektywy ustalającej parametry ich produkcji, marchew uznana została za owoc! W przeszłości rozpowszechniona była marchew w różnych kolorach: białym, żółtym, pomarańczowym, fioletowym oraz tzw. tęczowym. Obecną popularność na świecie pomarańczowa marchew zawdzięcza Holendrom, którzy wyhodowali oraz wypromowali odmianę w tym kolorze. Ale to dygresja o marchwi uprawnej. Wszystkie części Marchwi zwyczajnej są jadalne. Korzeń zebrany między jesienią pierwszego roku a kwitnieniem w drugim roku wegetacji należy
stoso
wać podobnie do marchwi ogrodowej - do zup, surówek. Niestety jest bardziej włóknisty i trzeba go drobno kroić lub ucierać. Młode liście można wrzucić do zupy lub zrobić z nich papkę. Kwiatostany można smażyć w oleju, dla koneserów :) Nasiona, jak kminek, nadają się do przyprawiania sosów... uprażone mogą stanowić substytut kawy. Korzeń marchwiowy bogaty jest w witaminy B1, B2, B6, C, E, H, K, PP oraz sole mineralne jak wapń, żelazo (mangan), miedź i fosfor, a także pektyny. Jedzenie marchwi dobrze wpływa na wzrok. Chociaż nie trzeba mieć sokolego, żeby wypatrzyć Dzięgiel litwor ! To kuzyn marchwi, angelika, dzięgiel lekarski, dzięgiel wielki, anielskie ziele, archangielski korzeń, anielski korzeń występuje pospolicie w Sudetach i Karpatach. Rośnie duży, nawet do 3 m, pachnie mocno i ma piękne kwiaty brzegowe. Ten nasz to raczej odmiana nadbrzeżna.
Dziegięl cieszył się taką popularnością
wśró
d zielarzy i właścicieli ogródków, że został objęty ścisłą ochroną gatunkową. Zaczął znikać! Przeprowadził się na grządki, dzięki temu nie wyginął całkowicie :) Teraz cieszy się popularnością wśród przedstawicieli Zmięka żółtego ;) Surowcem leczniczym i źródłem składników odżywczych są korzenie i nasiona.Herbatka z nasion lub korzeni arcydzięgla ułatwia trawienie, likwiduje wzdęcia i pobudza apetyt. Używa się jej w wielu dolegliwościach układu pokarmowego, między innymi w chorobie wrzodowej, wymiotach i kolce. Używana zewnętrznie pomaga w bólach reumatycznych i podagrze.Wywar z korzenia łagodzi świerzb i swędzenie skóry.Wykorzystywany w cukiernictwie do ozdabiania ciast i tortów (skośnie pocięte fragmenty łodygi zebrane w maju smażone są w cukrze). Z młodych łodyg i grubszych ogonków liściowych można sporządzać konfiturę. Bierze także udział przy produkcji likierów. Korzeń arcydzięgla litworu jak również kandyzowane łodygi i ogonki liściowe noszą nazwę anżelika. Frasującym się korzeń na szyję zawieszony frasunek odpędza i serce wesołe czyni - tak pisał o nim w XVI wieku Syreniusz, profesor Akademii Krakowskiej, badacz właściwości leczniczych roślin. Nazwa Arcydzięgiel wiązana jest z Archaniołem Rafaelem, który miał objawić anielskie właściwości rośliny :) Amen. I tak by można pomyśleć, że na świecie tylko dobre mieszka. Może i by tak było, gdyby nie Harmonia axyridis z rodziny biedronek. Przyleciała z Azji i w ciągu 20 lat skolonializowała obie Ameryki i Europę. W Polsce uznana za gatunek inwazyjny, pierwszy raz potwierdzono jej obecność w Poznaniu w 2006 roku. Do USA sprowadzona w celu zwalczania mszyc, sprzedana w latach 80'tych do Europy tak się dobrze poczuła, że jej populacja wymknęła się spod kontroli. Nie jest przyjemna, niszczy populacje rodzimych biedronek, stanowi zagrożenie dla plantacji
win
ogron i sadów, bardzo drapieżna potrafi ugryźć człowieka. Zaleca się unikanie kontaktu z biedronką azjatycką, ponieważ wywołuje alergię na poziomie 10%, poza tym plami i psuje smak wina. Fuj ! A tak pięknie lśni, jak porcelanowe niewiniątko :) Dla ukojenia Sit rozpierzchły, występuje w Jeleniej Górze oraz na wszystkich kontynentach poza Antarktydą. Sit nie ma kolanek, jego łodygi są gładkie, dzięki temu łatwo go odróżnić od Situ skupionego, którego łodyga pod kwiatostanem jest żeberkowana. Kwiatostan tworzy niezwykła Wierzchotka szczytowa. Wygląda na boczną ponieważ u nasady wyrasta jako przedłużenie łodygi, a tak na serio jest jedynie spychany przez podsadkę na bok. Świetnie nadaje się do obsadzenia brzegów oczka wodnego, nie tylko ładnie wygląda ale na dodatek działa jak oczyszczalnia. Ma też właściwości lecznicze -wyraźnie odtruwające i moczopędne, wzmagające perystaltykę przewodu pokarmowego, czasem z lekka rozwalniające; żółciopędne, przeciwkamicze w układzie moczowym. Hamuje odczyny autoimmunologiczne (autoagresji immunologicznej), dlatego może być z powodzeniem używany w leczeniu chorób reumatycznych, łuszczycy, cukrzycy, tocznia, ziarnicy i in. W medycynie ludowej sit był używany przy reumatyzmie i jako diureticum, ponadto przy dnie moczanowej.
Odwar z kłączy jest dobrym źródłem przyswajalnej krzemionki, zalecanej w chorobach alergicznych, chorobach skóry, włosów, przy miażdżycy i gruźlicy oraz uszkodzeniach stawów. Wodne wyciągi z ziela i kłączy pobudzają przemianę materii i wspomagają proces odchudzania. Zapobiegają odkładaniu blaszek miażdżycowych i przedwczesnej degradacji włókien kolagenowych. Odwarem z ziela lub kłącza situ można przemywać skórę, płukać włosy i przemywać oczy (jako środek przeciwzapalny, wzmagający regenerację, opóźniający powstawanie cieni pod oczami i zmarszczek). Okłady z odwaru na oczy i skórę działają przeciwzapalnie, gojąco i antyseptycznie (zalecam przy zapaleniu spojówek, powiek, stanach zapalnych skóry, wypryskach). Odwar sitowy można stosować też do przemywania ran, wyprysków, zmian łuszczycowych, okładów, lewatywy (przy zapaleniu i świądzie odbytu, hemoroidach). Odwar z kłączy situ przyspiesza gojenie owrzodzeń jelit i żołądka. Przyczynia się tez do “uszczelnienia” jelita grubego. Działa ochronnie na gruczoł krokowy i aparat kłębuszkowy nerek. Poprawia mikcję (akt oddawania moczu) przy przeroście gruczołu krokowego, hamuje stany zapalne w drogach moczowych. Odwar z situ wskazany jest w zapaleniu nerek i pęcherza moczowego, ponadto przy gruźlicy (wzmaganie regeneracji płuc, oczyszczanie dróg oddechowych). Kto wie, może zwalcza też agresywne biedronki? Niby taki zwykły sit, niby mało kto go docenia... a tu taka pożyteczność! Wy sobie czytajcie a ja pod krzakiem róży odpocznę, jak prawdziwa walijska dama w kaloszach. Dziwnym trafem im krótsze spacery tym dłuższe posty :) Podobno dociekliwość to cecha choleryków ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję