poniedziałek, 18 lipca 2011

Weekend w Republice Kofoli


Jest tylko jeden taki raj, kraj, gdzie rodzi się Kofola, pivo Svijany i čokoláda Studentská pečet' i gdzie podają najsmaczniejszy smažák a psy mogą wejść tu i ówdzie, gdzie w naszym wesołym kraju wejść nie mogą. Jest taki piękny kraj za górką, w którym w brzuszku noszę miminka, jak każda fenka i gdzie starsze panie mówią, że jestem úžasná. W tym kraju narodziła się Dášeňka i koty pana Hrabala, przyszło też na świat mnóstwo pięknych cardiganów z hodowli Lucky Veles i uśmiechniętych Vendulek, Mirków, Milanów, Iv...:) Do tego kraju zabrałam te moje skřítky, żeby od nowości wiedziały co dobre. Towarzystwo też miałam doskonałe. Tato Bernik pilnował, żebym miała dobry nastrój, młodszy brat DJ zapewniał rozrywkę na spacerach a mama Kulka udzielała rad na przyszłość. W kraju Kofoli nic mi nie ciąży.... do biegu, gotowi, start! Kto pierwszy ? Ja ! Bo lubię być pierwsza w lesie :) I na konie lubię popatrzeć, spokojnie siano żujące... a jak jest wystawa, to niech się prężą najpiękniejsi, ja wolę na kolanach właściwych pospać i poczuć się bezpiecznie w tym zgiełku i adrenalinie. Tak to było w kraju wszystkiego dobrego...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję