Dzisiaj w programie kolonijnym był: przede wszystkim upał i duchota, oswajanie cyklistów, czyli zadanie nie gryź w łydkę nie atakuj koła, następnie las i skoki przez przeszkody (takie leśne agility) , męczące bo przecież upał! Relaks w lesie, szukanie grzybów, które ktoś już wyzbierał i.... strumyk. Każdy kolonista uwielbia wodę a DJ to chyba wręcz maniakalnie. W strumyku też było agility, czyli skoki przez zwalony pień. A potem ktoś zadzwonił, że koniec wakacji, czas do biura, socjalizować się z cywilizacją... telefony, komputery, miasto! Szybko przez łąkę i rżysko raz dwa i do miasta. Do biura, gdzie szefem było dziecko a szefa trzeba słuchać. Grzecznie DJ poleceń dziecka wysłuchał na małe Hawańczyki spojrzał i pora była wracać do domu, bo goście nadchodzili. Zdjęcia z wizyty... może kiedyś, było wesoło i wariacko, szwunki, całuski, wygłupy. Zupełnie szczeniak z ewidentnie szaleńcami. DJ umie dawać buzi ! A tymczasem nasze maleństwa pod czyjnym okiem mamy Jeremiki zaczynają patrzeć na świat. Pierwsza otworzyła oczy Prada czyli Kropcia. Nowe zdjęcia maluszków nablogu hodowlinie ma co ukrywać, że śliwka jest najładniejsza... i gruszka i mandarynka o i jabłuszko i nektarynka razem z winogronem, cytryną i bananem no i brzoskwinia, reszta,cóż.... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję