poniedziałek, 16 września 2013

od świtu do sadu

 


Wreszcie nareszcie się udało wstać przed słońcem i przed deszczem i nawet przed 4 godziną. 
Wyprawa na świt. Po ciemku przez pola w poszukiwaniu ambony, która się schowała a potem się odnalazła. Wiatr przehukiwał się z rykowiskiem, pogoda sztormowa w środku Pogórza Kaczawskiego. 
Może i trochę straszno, bo przecież jeszcze noc, dookoła pola i lasy… komu by się chciało psuć ten dzień. Co z Pąpiru widziałyśmy i słyszałyśmy to nasze. Sarny czmychające bez ładu i składu, zdziwione, że ktoś o tej porze wyłania się nagle… Koziołki zdecydowanie mają słabsze nerwy. Zupełnie beztroski cielak to tu to tam, sam samiutki na śniadaniu raczył się młodym rzepakiem. Na deser spotkanie w kukurydzy. 
Łania z przychówkiem. Dostojna spokojna. W końcu to Jeleń szlachetny, odmiana europejska. My im oni nam się przyglądali. Zupełnie bez paniki i pośpiechu mama zeszła nam z drogi. Jej spojrzenie, krótkie tu i teraz, czas się na chwilkę zatrzymał, gdzieś w środku hektarów kukurydzy spotkały się nasze drogi. 
Niezapomniane przeżycie. Świt pełen wrażeń.  Na koniec 7 litrów deszczu spadło nam na głowy. Padało i padało i padało a jak się wypadało to poszliśmy do Witolda i sadu. W sadzie jak z bajki z każdego drzewa owoc. Jabłka jeszcze naciągają słodyczą, gruszki miękną za to śliwki już idealne. 
Oprowadzał Rudy, Witold też podążał za nami ale siła rozszczekana stanęła mu na drodze. Jak dobrze, że koń ów ma anielskie kopyta i łaskawie nie trafia nimi celnie. A przecież mógłby. Gdyby jakaś spadająca gwiazda zechciała spełnić jedno życzenie to jest takie jedno życzenie na teraz. 
Bardzo by nam się życzyło, żeby myśliwy, który spotka naszą kukurydzianą łanię pozwolił jej odejść w spokoju, bo bardzo ta łania dla nas cenna :) Podkreślić trzeba, że szkody nie robiła, drogą techniczną swoje dziecię prowadziła. 
Zaskakująca jest dieta jelenia, 49 gatunków drzew i krzewów, 109 gatunków dwuliściennych, 48 gatunków traw… i tak się objadają przez jakieś 15-20 lat, śpiąc niewiele, bo maksymalnie 100 minut na dobę. Wracając do Witolda, ten zapewne śpi dłużej. 
Ciekawe czy taki jeleń też lubi jak się go głaszcze po brzuszku… bo Witold lubi bardzo, nawet robi wtedy dziubek :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję