sobota, 7 września 2013

Sobota myśliwsko-rolnicza

  Najpierw miejski Hubertus i 90 lecie Polskiego Związku Łowieckiego. Darz Bór. Zjechało się zielonych mundurków z całej okolicy mnóstwo. 

Byli lokalni sokolnicy, panowie z ptakami, panowie bez ptaków, prezentowali Jastrzębia gołębiarza z rodziny jastrzębiowatych i  Raroga górskiego z rodziny sokołowatych. Pierwszy z tych ptaków drapieżnych występuje w naszym środowisku naturalnym, drugi występuję wyłącznie na rękawicach sokolników i może jeszcze gdzieś… Oba ptaki wykorzystywane myśliwsko. 
Jastrząb współpracuje z przewodnikiem na zasadzie drzewo-rękawica, Raróg jest bardziej dynamiczny potrzebuje dłuższych lotów. Lanner świetnie poluje w parach, jeden osobnik jest naganiaczem a drugi myśliwym za to Jastrząb wg opinii fachowców doskonale sprawdza się w tandemie z psem, wtedy to pies jest płochaczem a jastrząb myśliwym. Może kiedyś uda nam się podpatrzeć takie łowy pod pierzem. 
Jeszcze przyjemniej będzie go spotkać w naturze, szacuje się, że liczebność jastrzębia osiąga między 5000-7500 par lęgowych, populacja spadała lawinowo, bo uczyniono z tego ptaka podstępnego mordercę ptactwa domowego i konkurenta w łowisku. Obecnie trwają prace nad odbudową populacji. Następne w kolejce na scenę były psy myśliwskie, wśród nich Nasi Nasi, młoda Kopovka, czyli Gończy słowacki i Boguś z Gabrą, Foksteriery krótkowłose, ekipa z L. 
Prezentowali się wybornie, brawa, sesje fotograficzne… ehhh sława, sława. Czułe psie nosy wskazywały bezbłędnie, gdzie dzik, gdzie lis, to nic, że tylko skóra. Koło skóry też nie można przejść obojętnie, jeśli się ma w sobie serce myśliwe. Niech św Hubert hojnie darzy myśliwym i dba o zwierzynę leśną kolejne 90 lat. Z myślistwa w rolnictwo. 
Dożynki w Starej Kraśnicy, zanim biesiada to najpierw spacer w pola, sprawdzić, czy zebrane, skoszone i czy świętować można z czystym rolniczym sumieniem. 
Jaremka z wiązki widziała dokładnie, że lokalni rolnicy wykonali swoją pracę jak trzeba i mogą dożynkować choćby do poniedziałku. 

Gdzie okiem nie sięgnąć to pięknie tu mamy. Okolice beztroskiego dzieciństwa, nasz pierwszy cud świata, tu nawet pola nie są płaskie a horyzont kusi, żeby sprawdzić co jest za kolejnym i następnym pagórkiem. 
A dożynki jak to dożynki, wesoło, głośno, trochę tego i tamtego, niech to zostanie wiejską tajemnicą. MajLo spała pod ławką, niektórym wróciły wspomnienia… Kiełkują jeszcze lepsze pomysły na przyszły rok. Darz Bór i Izydorze Oraczu czuwaj.     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję