poniedziałek, 28 października 2013

Rodzinny spacer Jaremki z córką Pippą i półsiostrą Melą oraz Gabrą i Odim rodziną bez więzów krwi





Karpacz w ostatni weekend odwiedzili wyjątkowi goście. Niektórzy wyjątkowi, bo w garniturach i z prawem wyboru jednego z dwóch. 
Ci zamknęli się w luksusach i podobno ważne toczyli debaty. Owi goście czuli się tak ważni, że nie można było do nich się zbliżać, nam to by się nawet nie chciało tracić na to chwili. 
My czekaliśmy na naprawdę ważnych gości. Rodzinny zjazd bez partyjnego zesztywnienia i udawanej sympatii. 5 przewodniczących w towarzystwie 4 premierów albo odwrotnie? 
Pierwsze spotkanie Jaremki z dorosłą już córką Pippą, zwaną Pixelem oraz półsiostrą Melą. Trzy odcienie rudości na żółtym szlaku a do kompletu Gabra i Odi. Pippa odziedziczyła po mamie nie tylko dysplazję ale jeszcze miłość to patyków, radosny temperament i zapał w gonitwach, oprócz tego chyba polubi też popijanie w górskich strumieni. 
Mela momentami jest uderzająco podobna do siostry, w szczenięctwie była niemal jak kopia Jaremki na dodatek pięknie pozuje do zdjęć. 
Obie Wrocławianki wytrwale uczyły się wspinaczki po kamienistym szlaku pokrytym dywanem liści, każda trenowała własny styl. Było sporo obwąchiwania, poburkiwania, mała nieistotna kłótnia i mnóstwo beztroskiej, niepohamowanej zabawy. 
Na łące każdy pokazał swoje możliwości. Pixelek jest bardzo szybka i zwinna, Mela trochę chciała a trochę była onieśmielona, Gabra z Odim zabawiali gości jak mogli a MajLo lekko zdezorientowana nie mogła zdecydować za którą krewniaczką gonić. 
Tylu cardiganów ta łąka jeszcze pewnie nie gościła. Pan Baranek zalecał się do jaremkowej córki, Gabra wciągała ją w patyczkowanie, bo to przecież jest świetna po mamie suka! :) 
To był bardzo przyjemny, poranny spacer rodzinny z przyjaciółmi, na dodatek nikt nikogo nie pożarł ani nawet nie próbował. Istniała taka możliwość, bo spotkały się trzy podobne charaktery, wcale nie anielskie. Jak widać to jednak prawdziwe damy, na początek postanowiły się nie rzucać sobie do gardeł, tylko poznać bliżej we wspólnej zabawie. Czarujące a wkoło biegali Wiercipupka i Baranek. Tak spontanicznie, zbiorowo – hurtem wbiegliśmy w czas zimowy. Kończąc, nie towarzyszyli nam natrętni dziennikarze, las kamer i mikrofonów, atak fleszy, nie trafiliśmy na żaden pasek ani do wiadomości, chociaż to było wydarzenie naszego dnia. Z ulgą uniknęliśmy popularności ;) 
Kończąc jeszcze raz, dziękujemy za zaproszenie na rozpoczęcie dnia w świetnym towarzystwie i z chęcią oferujemy się na niezliczone powtórki. W Karpaczu i nie tylko, można się przecież wyspać do syta i wyczyścić głowę z wielkomiejskich supełków. A skoro to był spacer rodzinny to pozdrawiamy rodzinę za oceanem :) Europa już czeka !

3 komentarze:

  1. I widzisz, Jaremko, gdzie się pojawiasz, tam siejesz wiatr.
    W Karpaczu w hotelu Mercure w ostatni weekend diabeł zakręcił ogonem i mamy teraz niezły pasztet...
    I jak się znowu ten PIS pręży.
    Pani mówi, że to 'skaranie boskie'.
    I co terz bedzie?
    pozdr
    Kora Małopocztańska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach zbierać będziemy burze, oby śnieżne ! dziś się prężą a jutro znów zrobią internacjonalną konfę i kompromitacja :) to już nawet nie jest śmieszne, właściwie to jest bardziej śmieszne, że już nie jest śmieszne ;) pozdrawiamy !

      Usuń

Dziękuję